wtorek, 13 marca 2012

Rozdział 3



Syriusz miał szczęście, Stworek nie zajrzał do niego ani razu, a rodzice nie pokazali się już do wieczora. Mógł więc do woli rozkoszować się wspomnieniami mijającego popołudnia i raz po raz czytać list.
Jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy! Wiedział, że zachowuje się jak zakochany szczeniak, ale nic nie mógł na to poradzić. Po prostu w głębi serca czuł, że spotkał kogoś wyjątkowego.

Było już dość późno i Syriusz szykował się do snu, gdy do jego pokoju wbiegł Regulus.
— Opowiadaj! Kto to był? — zapytał i usiadł na łóżku.
— Dopiero go poznałem. — Spuścił nieznacznie wzrok by się nie zarumienić.
— Szybki jesteś. — Młody pokiwał głową z uznaniem.
— No wiesz! — wykrzyknął i kopnął go w kostkę.
— Tylko mówię. A jak tutaj? — Spoważniał.
— Nie pojawili się. A jakby ktoś pytał, byłeś u Parkinsonów.
— A, to dobrze, za to gdzie naprawdę byłem, prawdopodobnie ojciec by mnie zabił — powiedział i położył się obok brata.
— Reg...
— Syri, będzie dobrze. Zobaczysz.
— Wiem, po prostu wolałbym żebyś był bardziej rozważny.
— Będę... Syri, mogę ci coś powiedzieć?
— Coś ty znowu zmalował? — zapytał, patrząc podejrzliwie na brata.
— Nic, tylko... Chodzi o Severusa.
— Snape’a?  — Teraz był już szczerze zainteresowany.
— Tak. Wiem, że za nim nie przepadasz, ale…
— Lubisz go, prawda?
— Chyba tak.
— Jak cię skrzywdzi, to go zabiję!
— Ja tego Toma też — Regulus ziewnął przeciągle. — Mogę tu zostać?
— Jasne. — Zgasił światło i wsunął się pod kołdrę obok brata, który przysunął  się bliżej niego i zasnął niemal od razu.
Syriusz jeszcze chwilę wpatrywał się w nocne niebo i zasypiał powoli.

Tom wrócił do sypialni śmiertelnie zmęczony. Ta cała rola Czarnego Pana zaczęła go nużyć. I ta pustka, o której istnieniu nie zdawał sobie sprawy do dzisiaj.
Zawsze wydawało mu się, że wybrał dobrą drogę. Od zakończenia szkoły nie wiązał się z nikim na dłużej niż jedną noc. A i wcześniej uważał, że nie jest stworzony do długotrwałych związków. Tylko, że teraz jedyne, co widział ilekroć zamknął oczy, to opalona, uśmiechnięta twarz Syriusza.
Podszedł do biurka i podniósł leżący na stosie papierów rulonik. Serce zaczęło mu bić szybciej, gdy go  rozwijał. A kiedy zapoznał się z treścią krótkiego liściku od chłopca, który całkowicie zawładnął jego myślami, zaczął się uśmiechać.
Jesteś dziś jakiś dziwny usłyszał za sobą syk Nagini.
Może trochę przyznał i odwrócił się do węża, ciągle trzymając w dłoni list.
Dobre wieści?
Bardzo. Nagini, co myślisz o miłości? zapytał, siadając w fotelu przed kominkiem.
Zawsze mówiłeś, że to słabość. Ale ja nigdy się z tobą nie zgadzałam. Zajęła miejsce przy jego nogach.
Myliłem się. Tylko, że to jeszcze chłopiec. I nie wie, kim jestem.
Tom, nie powinieneś się o to martwić. To uczucie się liczy, przyjacielu.
Jeśli tak mówisz...
Tak i mam rację. Ale bądź ostrożny, nie chcę byś cierpiał.
Na to nie pozwolę szepnął i zaczął wpatrywać się w ogień.
I tak ma być, jesteś w końcu Czarnym Panem syknęła. A teraz się połóż, wyglądasz jak śmierć.
Dziękuję, przyjaciółko roześmiał się i wstał.

Nagini miała rację, za bardzo się przejmował. No i są jeszcze sposoby, może go zmusić. Tego oczywiście by nie chciał, ale jeśli będzie trzeba zrobi i to.

Stał właśnie pod prysznicem i pozwalał ciepłej wodzie rozluźnić spięte mięśnie, kiedy wpadł na dość ciekawy pomysł. Zamknął oczy i skupił się na Syriuszu, chciał dostać się do jego umysłu chociaż na krótką chwilę. Żadna próba jednak się nie udała i po godzinie niezadowolony, zrezygnował.

Sen przyszedł do Toma dość szybko. Tym razem nie miał koszmarów, chyba po raz pierwszy w życiu. Nagini obserwowała go z podłogi, a on ciągle się uśmiechał.
Rano pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było napisanie listu.


                                      Kochany
Liczę na to, że mogę Cię tak nazywać mimo tego, że widzieliśmy się tylko raz. Mam nadzieję, że spałeś dobrze. Ja miałem cudowne sny, z Tobą w roli głównej. Chcę Cię uczynić tak szczęśliwym, jakim Cię widziałem właśnie w moich snach  i przysięgam, że zrobię wszystko by to osiągnąć.
Odliczam dni do naszego spotkania. Uważaj na siebie. I myśl o mnie, tak jak ja myślę stale o Tobie.

                                                                                            Tom

Wysłał list z lekkim uśmiechem i był niemal pewien, że czeka go bardzo dobry dzień. Teraz pozostało mu tylko wypatrywać odpowiedzi.

Syriusza obudziło stukanie w okno. Wstał niechętnie i przecierając oczy otworzył kratę. Dopiero wtedy zorientował się, że na oparciu krzesła przysiadł jastrząb Toma. Szybko zabrał list i zaczął czytać z wypiekami na twarzy. Nie czekał z odpisaniem.

                                   Tom
Oczywiście, że możesz. Tylko jak ja mam nazywać Ciebie? Niestety moje sny nie były tak dobre jak Twoje. Często miewam koszmary, ale to nic takiego. Ty też na siebie uważaj, bo dopiero Cię znalazłem i nie chcę stracić.
Myślę o Tobie w każdej sekundzie.
                                                                                    
                                                                                 Syriusz

Wysłał list w pośpiechu i pobiegł do łazienki.

******************
pogrubiona czcionka: mowa węży

5 komentarzy:

  1. Ale fajny rozdzialik. Syrii taki zakochany a Tom to już w ogóle. Czekam na kolejną notke i życzę miłego pisania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest lepszy od poprzedniego.Miło się czyta, że tak dobrze dogaduje się z bratem.Chociaż jeden w rodzinie na którego może liczyć w razie problemów.Miło dostać rano taki list na dobry początek dnia.
    Sol- zjadłaś prawie wszystkie przecinki z tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę chłopakom, że zakochali się w sobie tak mocno. Świetny rozdział nawet lepszy niż ostatni. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdzialiku, chociaż i tak pokazują się częściej niż myślałam na początku. Pozdrawiam cię, życzę zdrówka, dużo czasu na pisanie oraz weny giganta. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Tom wyglądający jak śmierć? Mrrrr :3 <3

    /Adelaide

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, wow jacy zakochani w sobie, ale co mnie najbardziej cieszy to to, że Regulus i Syriusz naprawdę żyją w dobrych stosunkach braterskich...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń