Syriusz cały tydzień chodził jak na
szpilkach. Nie mógł skupić się na żadnej lekcji.
Pozostawało jeszcze to, że obiecał bratu, iż James zostawi w spokoju Severusa. Powoli kończyły mu się wymówki.
— Syri! — Regulus podbiegł do niego w piątkowy poranek.
— Co tam, młody? — zapytał zmęczony po kolejnej, nieprzespanej nocy. Nie dostał ani jednego listu od Toma. On sam poddał się dzisiaj rano. Było niemal pewne, że mężczyzna o nim zapomniał.
— Potrzebuję trochę pieniędzy. Wybieram się z Severusem na weekend do wioski. — zarumienił się ostro.
— Reg... No dobra, ale lepiej żeby cię nie przyłapali. — Sięgnął do torby, wyjął z niej niewielką sakiewkę i wręczył bratu. — Ty i on?
— Mam nadzieje, że tak, bo już nie mogę wytrzymać. — Nerwowo poprawił szatę.
— Tylko uważaj na siebie, to nie jest zabawa. — Wypowiadając te słowa, czuł się bardzo głupio, bo co on niby wiedział o seksie? A i tym razem wydawało się, że nic z tego i jego młodszy brat straci dziewictwo jako pierwszy. To było przygnębiające, ale cieszył się szczęściem młodego.
— Nie martw się o mnie — Regulus uśmiechnął się do niego. — A ty?
— Tom zmienił zdanie — odpowiedział ze smutkiem.
— W takim razie nie wie, co traci — szepnął i przytulił brata. — Lecę szukać Severusa. A ty się nie przejmuj, jeszcze znajdziesz kogoś, kto cię doceni. — I już go nie było.
— Syriuszu. — Remus położył mu dłoń na ramieniu. — Widać, że coraz więcej cię trapi.
— To nic, przyjacielu. Po prostu źle ostatnio sypiam. — Posłał mu blady uśmiech i ruszył przed siebie.
Tom tymczasem bardzo cierpiał. Podjął bardzo nieprzemyślaną decyzję, by samemu podjąć się rozmów z olbrzymami. No i teraz był tak pobity, że z trudem się poruszał. Właściwie to dopiero dzisiaj udało mu się usiąść.
— Lucjuszu — odezwał się słabo.
— Tom, nie powinieneś się podnosić — odezwał się jego przyjaciel.
— Jaki mamy dzisiaj dzień? — zapytał nie zwracając uwagi na jego troskę.
— Piątek — odpowiedział podchodząc do niego z eliksirem.
— Syriusz — wyszeptał, opadając na poduszkę.
— Jest w szkole. — Lucjusz uśmiechnął się do niego dobrotliwie. — Tom, nie powinieneś był tego robić, wiesz przecież, że nie można rzucić na nich zaklęcia.
— Musimy się pospieszyć. Dumbledore niemal osiągnął już swój cel...
— To cię wykończy! — Pokręcił głową. — Tom, nie uda ci się zmienić świata. No i pomyśl o Syriuszu.
— Dla niego chcę to przyspieszyć!
— Dam ci radę, Blackowie są bardzo dumni i łatwo ich do siebie zrazić. Dlatego wypij eliksir, postawi cię na nogi. A pierwsze, co zrobisz, to napiszesz do swojego chłopca. — Podał mu buteleczkę: — Do dna — zachęcił.
Tom bardzo niechętnie wypił paskudny w smaku eliksir, krzywiąc się przy tym okropnie.
— Podaj mi pergamin — poprosił po chwili.
— Zostawię cię samego, niech skrzat go wyśle. — Po tych słowach podał mu pergamin i pióro, poczym spokojnie wyszedł.
Syriusz miał dzisiaj szczęście w nie szczęściu. Szedł sobie pustym korytarzem. Udało mu się przekonać nowego profesora od Obrony Przed Czarną Magią, że źle się czuje i ten w swojej naiwności wysłał go do skrzydła szpitalnego. Idąc tak korytarzem natknął się na Severusa.
— Black — przywitał się ze złośliwym uśmiechem.
— Jeśli tak witasz mojego brata, to nie wiem, co on w tobie widzi — powiedział nie bez kpiny, na co tamten zbladł. — Tak, wiem. Reg powiedział mi pod koniec wakacji.
— To dlatego ty i Potter...
— Tak, prosił mnie o to więc robię, co mogę. Właściwie dobrze, że cię spotkałem. Wybierasz się z nim do wioski?
—Tak... — Severus uniósł brwi.
— Reg planuje... Sam wiesz.
— Black... Syriuszu...To nie jest twoja sprawa, ale ja i twój brat spotykamy się od roku. I to nie jest tylko kaprys. Nie wiązałbym się z twoją rodziną z powodu kaprysu.
— Wierzę. Ale jesteś starszy i to na tobie spoczywa odpowiedzialność...
— Jeśli go skrzywdzę, osobiście każę ci siebie ukarać — posłał mu niewyraźny uśmiech i odszedł.
To może nie do końca go przekonało, ale było już lepiej. Snape był, jaki był ale honoru nie można mu było odmówić.
Nie miał już zamiaru wracać na lekcje a, że były to ostatnie zajęcia przed obiadem, wrócił do dormitorium. Tam wyjął z kufra listy od Toma, usiadł na łóżku i zaczął czytać ze łzami w oczach. Przecież obiecał, że będzie pisał codziennie. A Syriusz już kilka razy pytał, czy aby na pewno wszystko dobrze. Dziś rano nie wysłał nic. Wczoraj wieczorem napisał tylkokrótką notkę z pożegnaniem. Nie chciał cierpieć.
Tom nie wiedział jak zacząć, nie wiedział też że Syriusz do niego pisał. Nic tu nie dotarło. Zamknął oczy i przypomniał sobie twarz ukochanego. Uśmiechnął się mimowolnie i w końcu zaczął list.
Syriusz postanowił spalić niepotrzebne pergaminy. W tym celu ułożył je w kominku i stał przez chwilę przy małym stosiku. Przeklinał się za to, że był taki głupi.
I gdy już miał wypowiedzieć zaklęcie, kątem oka zobaczył jak za oknem na parapecie przysiada jastrząb. I to nie byle jaki, był to ptak Toma.
Bardzo zaskoczony, z mieszaniną szczęścia i obawy wpuścił go do środka. Gdy już odebrał list długo nie wiedział, co zrobić. Wpatrywał się w niego i w końcu, z głośno bijącym sercem postanowił go otworzyć
Kochany Mój
Wybacz mi. Wiem, że obiecałem, ale sytuacja mi na to nie pozwoliła. Zostałem zaatakowany, ale już mi lepiej. Myślałem o Tobie. I mimo tego, że nie jesteś ze mną fizyczni,e noszę Cię w sercu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. A jeśli nie, zrobię wszystko by Ci to wynagrodzić.
Jeśli wciąż mnie chcesz będę jutro wieczorem w Hogsmeade. Mam szczerą nadzieję, że Cię tam spotkam. Myślę, że odpowiednim miejscem będzie kawiarnia Magiczna Runa, około dziewiętnastej. Zastanów się, bo na noc nie wrócisz do szkoły, chcę byś był pewny swojej decyzji.
Światło Mego Życia do zobaczenia jutro
Twój na zawsze, Tom.
Syriusz głośno przełknął ślinę. Przez swoją niecierpliwość, straciłby coś pięknego. No i znowu uśmiechnęło się do niego szczęście. Tom nie dostał wcześniejszych listów.
Teraz pozostało mu tylko czekać na jutrzejszy wieczór. I na to, co się prawdopodobnie stanie. Był pewny swojej decyzji i wiedział, że nikt i nic go nie powstrzyma.
Pozostawało jeszcze to, że obiecał bratu, iż James zostawi w spokoju Severusa. Powoli kończyły mu się wymówki.
— Syri! — Regulus podbiegł do niego w piątkowy poranek.
— Co tam, młody? — zapytał zmęczony po kolejnej, nieprzespanej nocy. Nie dostał ani jednego listu od Toma. On sam poddał się dzisiaj rano. Było niemal pewne, że mężczyzna o nim zapomniał.
— Potrzebuję trochę pieniędzy. Wybieram się z Severusem na weekend do wioski. — zarumienił się ostro.
— Reg... No dobra, ale lepiej żeby cię nie przyłapali. — Sięgnął do torby, wyjął z niej niewielką sakiewkę i wręczył bratu. — Ty i on?
— Mam nadzieje, że tak, bo już nie mogę wytrzymać. — Nerwowo poprawił szatę.
— Tylko uważaj na siebie, to nie jest zabawa. — Wypowiadając te słowa, czuł się bardzo głupio, bo co on niby wiedział o seksie? A i tym razem wydawało się, że nic z tego i jego młodszy brat straci dziewictwo jako pierwszy. To było przygnębiające, ale cieszył się szczęściem młodego.
— Nie martw się o mnie — Regulus uśmiechnął się do niego. — A ty?
— Tom zmienił zdanie — odpowiedział ze smutkiem.
— W takim razie nie wie, co traci — szepnął i przytulił brata. — Lecę szukać Severusa. A ty się nie przejmuj, jeszcze znajdziesz kogoś, kto cię doceni. — I już go nie było.
— Syriuszu. — Remus położył mu dłoń na ramieniu. — Widać, że coraz więcej cię trapi.
— To nic, przyjacielu. Po prostu źle ostatnio sypiam. — Posłał mu blady uśmiech i ruszył przed siebie.
Tom tymczasem bardzo cierpiał. Podjął bardzo nieprzemyślaną decyzję, by samemu podjąć się rozmów z olbrzymami. No i teraz był tak pobity, że z trudem się poruszał. Właściwie to dopiero dzisiaj udało mu się usiąść.
— Lucjuszu — odezwał się słabo.
— Tom, nie powinieneś się podnosić — odezwał się jego przyjaciel.
— Jaki mamy dzisiaj dzień? — zapytał nie zwracając uwagi na jego troskę.
— Piątek — odpowiedział podchodząc do niego z eliksirem.
— Syriusz — wyszeptał, opadając na poduszkę.
— Jest w szkole. — Lucjusz uśmiechnął się do niego dobrotliwie. — Tom, nie powinieneś był tego robić, wiesz przecież, że nie można rzucić na nich zaklęcia.
— Musimy się pospieszyć. Dumbledore niemal osiągnął już swój cel...
— To cię wykończy! — Pokręcił głową. — Tom, nie uda ci się zmienić świata. No i pomyśl o Syriuszu.
— Dla niego chcę to przyspieszyć!
— Dam ci radę, Blackowie są bardzo dumni i łatwo ich do siebie zrazić. Dlatego wypij eliksir, postawi cię na nogi. A pierwsze, co zrobisz, to napiszesz do swojego chłopca. — Podał mu buteleczkę: — Do dna — zachęcił.
Tom bardzo niechętnie wypił paskudny w smaku eliksir, krzywiąc się przy tym okropnie.
— Podaj mi pergamin — poprosił po chwili.
— Zostawię cię samego, niech skrzat go wyśle. — Po tych słowach podał mu pergamin i pióro, poczym spokojnie wyszedł.
Syriusz miał dzisiaj szczęście w nie szczęściu. Szedł sobie pustym korytarzem. Udało mu się przekonać nowego profesora od Obrony Przed Czarną Magią, że źle się czuje i ten w swojej naiwności wysłał go do skrzydła szpitalnego. Idąc tak korytarzem natknął się na Severusa.
— Black — przywitał się ze złośliwym uśmiechem.
— Jeśli tak witasz mojego brata, to nie wiem, co on w tobie widzi — powiedział nie bez kpiny, na co tamten zbladł. — Tak, wiem. Reg powiedział mi pod koniec wakacji.
— To dlatego ty i Potter...
— Tak, prosił mnie o to więc robię, co mogę. Właściwie dobrze, że cię spotkałem. Wybierasz się z nim do wioski?
—Tak... — Severus uniósł brwi.
— Reg planuje... Sam wiesz.
— Black... Syriuszu...To nie jest twoja sprawa, ale ja i twój brat spotykamy się od roku. I to nie jest tylko kaprys. Nie wiązałbym się z twoją rodziną z powodu kaprysu.
— Wierzę. Ale jesteś starszy i to na tobie spoczywa odpowiedzialność...
— Jeśli go skrzywdzę, osobiście każę ci siebie ukarać — posłał mu niewyraźny uśmiech i odszedł.
To może nie do końca go przekonało, ale było już lepiej. Snape był, jaki był ale honoru nie można mu było odmówić.
Nie miał już zamiaru wracać na lekcje a, że były to ostatnie zajęcia przed obiadem, wrócił do dormitorium. Tam wyjął z kufra listy od Toma, usiadł na łóżku i zaczął czytać ze łzami w oczach. Przecież obiecał, że będzie pisał codziennie. A Syriusz już kilka razy pytał, czy aby na pewno wszystko dobrze. Dziś rano nie wysłał nic. Wczoraj wieczorem napisał tylkokrótką notkę z pożegnaniem. Nie chciał cierpieć.
Tom nie wiedział jak zacząć, nie wiedział też że Syriusz do niego pisał. Nic tu nie dotarło. Zamknął oczy i przypomniał sobie twarz ukochanego. Uśmiechnął się mimowolnie i w końcu zaczął list.
Syriusz postanowił spalić niepotrzebne pergaminy. W tym celu ułożył je w kominku i stał przez chwilę przy małym stosiku. Przeklinał się za to, że był taki głupi.
I gdy już miał wypowiedzieć zaklęcie, kątem oka zobaczył jak za oknem na parapecie przysiada jastrząb. I to nie byle jaki, był to ptak Toma.
Bardzo zaskoczony, z mieszaniną szczęścia i obawy wpuścił go do środka. Gdy już odebrał list długo nie wiedział, co zrobić. Wpatrywał się w niego i w końcu, z głośno bijącym sercem postanowił go otworzyć
Kochany Mój
Wybacz mi. Wiem, że obiecałem, ale sytuacja mi na to nie pozwoliła. Zostałem zaatakowany, ale już mi lepiej. Myślałem o Tobie. I mimo tego, że nie jesteś ze mną fizyczni,e noszę Cię w sercu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. A jeśli nie, zrobię wszystko by Ci to wynagrodzić.
Jeśli wciąż mnie chcesz będę jutro wieczorem w Hogsmeade. Mam szczerą nadzieję, że Cię tam spotkam. Myślę, że odpowiednim miejscem będzie kawiarnia Magiczna Runa, około dziewiętnastej. Zastanów się, bo na noc nie wrócisz do szkoły, chcę byś był pewny swojej decyzji.
Światło Mego Życia do zobaczenia jutro
Twój na zawsze, Tom.
Syriusz głośno przełknął ślinę. Przez swoją niecierpliwość, straciłby coś pięknego. No i znowu uśmiechnęło się do niego szczęście. Tom nie dostał wcześniejszych listów.
Teraz pozostało mu tylko czekać na jutrzejszy wieczór. I na to, co się prawdopodobnie stanie. Był pewny swojej decyzji i wiedział, że nikt i nic go nie powstrzyma.
############
beta: justusia7850
Czy tylko mnie się wydaję, że oni planują ten teges tą sprawe.... A co ja będę owijać w bawełnę...! Będą się kochać w Zakaznym lesie pośród ziół. ;D Specyficzna wyobraźnia... - Miwaku
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale ty mi powiedz czemu tak krótko. Czekałam tyle czasu a ty mi dalej krótką notkę. Jeżeli będą się kochać to mają moje błogosławieństwo i nie muszą zaraz ZL i wśród ziół. Może być ładny pokoik i romantyczna atmosfera. Mam nadzieję, że nie będzie więcej takich sytuacji jak w tym rozdzialiku. Pozdrawiam cię, życzę zdrówka, dużo czasu na pisanie oraz weny giganta.
OdpowiedzUsuńDobry rozdział i bogaty w wydarzenia, ale strasznie krótki.Z niecierpliwością czekam na ich randkę.Ja tam wolałabym ten teges, jak zabawnie napisała Miwaku, romantycznie, w Zakazanym Lesie.
OdpowiedzUsuńSol, dostałaś dzisiaj dziwnej mani dzielenia wyrazów-nie szczęścia, tym czasem, nie przemyślana to wszystko pisze się razem. Nigdy wcześniej nie robiłaś takich dziwnych błędów.
http://krasna-gora.blog.onet.pl
Grrr,,, pisz szybciutko kolejną notkę, chce wiedzieć, co będzie się działo w Hogsmeade, ty mi to robisz specjalnie, jak Strega Bianka, kończycie w takich momentach, nie ładnie hihi ^^
OdpowiedzUsuńwięc biedna Maru błaga cię o szybką kolejną notkę <3
Oj Syriuszu, jakiś ty niecierpliwy...;) Dobrze, że jednak nie spalił tych listów. Biedny Tom, jak Hagrida pobiły olbrzymy w Zakonie Feniksa, to nie mogę sobie wyobrazić jak on wyglądał. Chyba musiał przedstawiać sobą fatalny widok. Mmm, zapowiada się upojna noc:) lubię Rega i Seva, są tacy czuli...:D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! Pozdrawiam i weny życzę w następnych:)
Zgadam się z innymi, że rozdział krótki. No ale na pewien czas zaspokoił mój apetyt. Ostrzegam tylko że na krótko!
OdpowiedzUsuńOczywiście jego długość nie zmienia tego że baaardzo mi się podoba. Ciekawe kto pierwszy straci ostatecznie cnote- Syri czy Reg... Nie umiem się też zdecydować co bym wolała ;) Byle z miłością! Chociaż muszę przyznać że w porównaniu z Regiem to starszy Black się śpieszy:)
Jak najwięcej weny czasu na pisanie!
gnose
Pym pyr pyr pam pam
OdpowiedzUsuńCzytam dalej :3