środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 24

Dokąd widzieli się twarzą twarz minęło prawie trzy miesiące.
Owszem rozmawiali co wieczór ale to nie było to. Zwłaszcza że w szkole większość uczniów zaczęła już myśleć o świętach. W końcu była połowa grudnia i czuło się już tą szczególną atmosferą.
Niestety Syriusz miał coraz bardziej markotną miną. Tom chyba całkiem zapomniał o świętach bo do tej pory o nich nie wspomniał. I czasem rozmowy wcale się nie kleiły.

Dziś był ostatni wypad do wioski ale Syriusz postanowił po prostu zostać w łóżku. Przecież i tak on i Reg zostają tu na święta i nie potrzebuje kupować żadnych prezentów. Brat wiedział że nie ma na to ochoty i na pewno się nie obrazi.
-Syri wstawaj!- Do sypialni wbiegł Reg i rzucił się mu na łóżko
-Nie mam ochoty- nakrył głowę kocem
-Ale.... znaczy- brat nie dawał za wygraną- Tom nie chcesz go zobaczyć
-Jasne że chcę- popatrzył na Rega- ale on nawet nie....
-A więc gdybyś był na śniadaniu to byś wiedział że Narcyza napisała że jest w wiosce- Z bez ostrzeżenia zdarł z brata przykrycie- Ubieraj się już. Ja  i Sev wychodzimy. Cysia ma na ciebie czekać przy wejściu do wioski za godzinę- i już go nie było.
Syriusz teraz bardziej już zaniepokojony niż smutny pobiegł pod prysznic.

Tom miał bardzo dobry powód żeby odciąć się od ukochanego mimo że z każdą minutą tęsknił za nim coraz bardziej.
Miał jednak kłopoty ze swoim byłym kochankiem który był bardzo niebezpiecznym bytem.... i już dawno zagroził że zabije tego kto skradnie jego serce. Mężczyzna na prawdę nie chciał być tym szlachetnym przecież obiecał Syriuszowi że nigdy go nie opuści. Najgorsze było to że nigdzie nie można było znaleźć mężczyzny który rujnuje mu życie. A wiedział że długo nie wytrzyma bez ukochanego. Nawet przeniósł się bliżej szkoły ale nic to nie dało bo Syriusz zawsze przed wycieczkę mówił, że nie idzie.Bardzo go to bolało i miał nadzieje że w końcu go złapią bo rozłąka z ukochanym daje mu coraz bardziej w kość
-Tom wstawaj- do mieszkania weszła Narcyza
-Po co?- Zapytał nawet na nią nie patrząc
-Bo za jakieś kilka minut będziesz miał gościa- użyła zaklęć by posprzątać butelki i resztki jedzenia
-Jakiego....- zaczął ale kobieta rzuciła w niego czystymi ciuchami
-Wrócę z twoim gościem- powiedziała i nie dając mu dojść do słowa wyszła. A on został bardzo zdziwiony i nie wiedział czy jest sens żeby zawracać sobie głowę przebieraniem czy nawet wstaniem. Kobieta mogła sobie tu przyprowadzać kogo chce on nie miał ochoty widzieć nikogo poza swoim ukochanym i miał nadzieje że jego ludzie szybko odnajdą tamtego i znów weźmie Syriusza w ramiona.

Narcyza czekała już dobrych 15 minut gdy w końcu zobaczyła kuzyna który może i wyglądał trochę lepiej niż Tom ale obaj zdradzali te same symptomy i to bardzo ją smuciło. Na prawdę kibicowała im obu bo wiedziała że zasługują na odrobinę szczęścia i znajdą je tylko razem.
-Cześć Syriuszu- uśmiechnęła się do niego
-Cześć- odwzajemnił jej blado- Reg mówił że wiesz co się dzieje z Tomem
-Oczywiście- pocałowała go w policzek- ale najlepiej będzie jak sam ci wszystko wyjaśni
-Dobrze- zgodził się ale już bez cienia uśmiechu
-Rozchmurz się on tak bardzo cię kocha- poprowadziła go do mieszkania które zajmował. Na szczęście nie mieli daleko ale Syriusz już zdążył porządnie zmarznąć. Nie mógł znaleźć niczego cieplejszego do ubrania. Podejrzewał że wszystko zostało w domu rodziców a tam przecież` nie miał zamiaru nigdy już po nic tam wracać... może jednak powinien coś jednak kupić
-Jesteśmy- zorientował się że stoją przed jakimiś drzwiami- Powodzenia- i zniknęła a on zapukał bardzo ostrożnie  i czekał aż Tom mu odpowie.
To jednak się nie działo i postanowił zaryzykować wchodząc.
Nie tego się spodziewał... w zasadzie to nie bardzo wiedział czego się spodziewać ale zobaczył ukochanego w nieciekawym stanie brudnego zarośniętego i śmierdzącego na kanapie
-Tom?- Odezwał się niepewnie na co ten poderwał się na równe nogi i wycelował w niego różdżkę
-To ty?- Zapytał ochrypłym głosem- Syri.... kochany mój- podszedł do niego ostrożnie
-Wiesz że to ja- uśmiechnął się do niego lekko
-Drżysz- Tom stał już kilka milimetrów od niego, patrzył mu w oczy i delikatnie położył rękę na ramieniu
-Zmarzłem... wszystko zostało w domu....- nic więcej nie powiedział bo usta miał już zajęte ustami mężczyzny który całował go tak namiętnie jak jeszcze nigdy. Podniósł go i przeniósł na kanapę i otulił kocem
-Już dobrze- Tom nie mógł oderwać od niego oczu- wszystko ci powiem... tylko daj mi chwilę... jak ja mogłem...
-Wykąpiemy się razem- Syriuszowi wrócił humor i wstał
-Z największą rozkoszą- Tom raz jeszcze go podniósł i przeniósł do łazienki. Chłopak miał racje nic nie zrobi im lepiej jak ciepła odprężająca, rozgrzewająca kąpiel. A po niej przyjdzie czas na wyjaśnienia. Mężczyzna zresztą nie był pewny czy uda mu się utrzymać ręce przy sobie to była jego najdłuższa przerwa od lat a jego ukochany był przecież nastolatkiem tak bardzo chętnym że aż trudno uwierzyć że do tej pory nie miał kogoś w szkole.

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 23

Niedzielny wieczór przyszedł stanowczo za szybko zarówno dla Syriusza jak i dla Toma.
Żaden z nich nie wiedział kiedy będą mogli się jeszcze raz zobaczyć. A już za sobą tęsknili
-Kochany proszę cię nie płacz- Tomowi serce się krajało gdy widział łzy chłopca
-Nie chcę iść- Syriusz wczepił się w koszulę ukochanego i nie zamierzał puszczać
-Ja wiem- podniósł go na ręce i usiadł w fotelu- Ale obiecuję jak tylko będę mógł znów się zobaczymy i będę pisał codziennie... wiesz że musi tak być ale w święta...
-Do Świąt jeszcze daleko- Syriusz robił się teraz zły
-Kochany mi też jest ciężko- pocałował go w rękę- Nie chodzi tylko o to że w szkole nie jesteś bezpieczny ale też o to że nie będę miał cię obok, nie wiem czy będę w stanie zasnąć i  znów zrobi się tu tak ponuro
-Więc czemu?- Chłopak miał jeszcze nadzieje że przekona ukochanego by pozwolił mu zostać
-Bo jesteś moim światłem a jeśli Dumbledore zacznie domyślać się prawdy... nawet nie chcę o tym myśl
-Ale skąd on ma się dowiedzieć?- Młody Black nie dawał za wygraną i zaczął nawet nieznacznie kręcić tyłeczkiem by pobudzić mężczyznę
-Podejrzewam że mam szpiega- Tom pocałował go namiętnie ale za krótko- Skarbie proszę... te święta i wakacje i później tylko rok a gdy skończysz  nic nigdy nas nie rozdzieli przysięgam- jeszcze jeden pocałunek tym razem czulszy
-Na pewno?- Syriusz popatrzył mu w oczy
-Masz słowo Czarnego Pana- Tom uśmiechnął się do niego- Proszę cię uważaj i nie wychylaj się
-Nie będę- położył mu głowę na piersi- I nie martw się nikt nie jest tam tak przystojny jak ty- uśmiechnął się do niego niewinnie
-Ani się waż- zamknął go w żelaznym uścisku- Wiesz, że będę wiedział gdy ktoś na ciebie spojrzy... gdy ktoś cię dotknie pilnuj się kochany... tobie ufam ale tym wszystkim- podniósł twarz Syriusza do swojej- obiecaj że nie pozwolisz się dotknąć
-Obiecuje- pocałował go przelotnie- Tylko będę tęsknił tyle miesięcy sam....
-Znajdę na to sposób- wiedział o czym mówi Syriusz, jemu też będzie to doskwierać a nie zamierz zdradzać- Kochany już czas- ale nawet nie myślał go puszczać
-Tom... ale nie zapomnisz o mnie?- Chłopak brzmiał teraz jak małe dziecko ale obaj wiedzieli skąd mu się to wzięło
-Nigdy. Wiesz przecież że kocham cie nad życie- i musiał jednak z ciężkim sercem wypuścić ukochanego z objęć
-Ja ciebie też- Syriusz wstał ale za chwilę znów usiadł i wbił się w usta mężczyzny zachłannie i niemal z desperacją. Niestety gdy zaczęło robić się bardzo przyjemnie musieli się od siebie oderwać i w końcu Syriusz płacząc wszedł do kominka i zniknął, Wiedząc że jeśli nie ruszy teraz to nie pójdzie już nigdy.
Tom musiał przytrzymać się poręczy krzesła żeby nie złapać chłopca i nie zamknąć go na zawsze z tym domu u swojego boku. Teraz jednak trzeba się  rozstać na jakiś mimo że tak bardzo boli. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Po drugiej stronie czekali na niego brat, jego chłopak i najlepszy przyjaciel. Reg gdy tylko zobaczył w jakim jest stanie podszedł do niego i przytulił
-Syri będzie dobrze- próbował go pocieszyć- Przecież będziecie się widzieć
-Tak wiem- pokiwał smutno głową- Ale chciałam zostać tak bardzo
-Kupiłem coś- wtrącił Remus i podał mu zawiniątko- Wyślij mu to
-Co to?- Zainteresował się Severus
-Lusterka dwu-kontaktowe- wyjaśnił- Chodźmy już, niedługo kolacja
-Nie jestem głodny- Syriusz jedyne czego chciał to położyć się do łóżka i zasnąć aż do świąt
-Tom prosił mnie żebym o ciebie zadbał- Reg wziął go za rękę
-Hej to ja jest starszy!- Uśmiechnął się w końcu Syriusz
-Ale to ty masz depresje- pociągnął go za rękę w stronę zamku.
Regulus miał rcję, Syriusz bardzo cierpiał mimo że wiedział że tak trzeba. Na jakiś czas. No i przecież musi chodzić do szkoły nawet za tym tęsknił. Zwłaszcza za bratem. No i przecież musi zapanować na Jamesem. Z tego co mówili było coraz gorzej.

-Syri!- Potter zamknął go w przyjacielskim uścisku
-Cześć stary- przykleił na usta uśmiech prawie szczery czego tamten nie zauważył
-Wszystko u ciebie dobrze?- Usiedli razem na ławie
-Lepiej- przyznał- Muszę coś wysłać weźmiesz mi kolacje?
-Nie ma sprawy- i już zabrał się za swoje sprawy i gdyby nie to że Remus pokiwał mu głową musiałby zostać i zjeść.

                                              
                                                                   Tom
   Już bardzo tęsknie. Ale masz rację święta niedługo a to jest lusterko... zresztą wiesz co z nim robić.

                                                                              Kocham  Syriusz

Notka była może krótka ale postanowił być bardziej dojrzały, no przynajmniej przez jakiś czas. Miał też nadzieje że Tom dostanie prezent jeszcze tego wieczoru i porozmawiają przed snem.

Niestety gdy Syriusz przyłożył głowę do poduszki od razu usnął. Był zmęczony i smutny a musiał się jeszcze naładować na nie wiadomo ile czasu bez ukochanego.
Tom jednak dostał lusterko ale gdy zobaczył że ukochany śpi postanowił po prostu patrzeć na niego dopóki nie opadną mu powieki.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 22

Ten pierwszy wieczór gdy jego przyjaciele mieli spędzić w twierdzy nadszedł bardzo szybko.
Syriusz wciąż jeszcze oprowadzał jeszcze Remusa gdy zostali wezwani na kolację.

-Kochanie gdzie się podziewałeś?- Zapytał Tom gdy tylko weszli do jadalni
-Oprowadzałem Remiego- uśmiechnął się do mężczyzny
-Siadajcie już- powiedział Reg zniecierpliwiony był głodny jak wilk a czekali tylko na nich, Severus uśmiechną się bezczelnie do Syriusza. Owszem mógł się pogodzić z tym że są ze sobą ale wizja jego młodszego brata w łóżku ze Snapem to nie było coś co chciałby kiedykolwiek w życiu oglądać.
-Skarbie wszystko dobrze?- Tom objął go  i zaprowadził do stołu
-Tak- potrząsnął głową by ta straszna wizja się ulotniła i wziął ukochanego za rękę
-Tom, możemy jutro polatać?- Zapytał Reg
-Jeśli chcecie- uśmiechnął się do niego, mimo okropnego dzieciństwa był bardzo radosnym młodzieńcem i szybko zyskał jego sympatię
-Ja to może jeśli wolno odwiedził bibliotekę- odezwał się Remus nie patrząc na ich gospodarza
-Remi daj spokój oczywiście że możesz- Syriusz popatrzył na niego trochę dziwnie i Tom zaczął się martwić , jak z jego bratem poszło zaskakująco łatwo tak młody wilkołak wciąż może zranić jego ukochanego a tego chciał za wszelką cenę uniknąć- Chłopaki a jak tam w szkole?- Syri zmienił temat, chociaż i ten nie był do końca bezpieczny
-Nic ciekawego Dumbledore nawet pytał czy i ja chcę wrócić do domu z powodu tej sytuacji- uśmiechnął się Reg
-A więc zaczął nas bardziej obserwować- Syriusz zwiesił głowę to nic dobrego
-Nie koniecznie- odezwał się Severus- Jego jest łatwo zmylić to raz, a dwa nie ma podstaw do niczego a przecież nie jest w stanie wszystkiego przewidzieć ujął dłoń ukochanego, on już nie mieli powodów do zmartwień
-Syri, a ty wracasz? Reg nie chciał już dłużej być bez brata ale by go zrozumiał
-Tak i to po weekendzie- starał się nie zobaczyć zawiedzionego wzroku ukochanego, Tom był pewny że ten zostanie już  z nim z dala od niebezpieczeństw
-Super może zapanujesz nad Jamesem- wyrwało się Regowi niespodziewanie
-A co się dzieje?- Syriusz przeszedł wzrokiem z brata na najlepszego przyjaciela ale obaj milczeli jak zaklęci- Severusie?- To była jego jedyna nadzieja
-Wiesz jak Potter lubi nadużywać władzy. Więc odkąd zniknąłeś nie słucha już nawet Lupina. Teraz wziął się za gnębienie pierwszaków i to nie tylko z mojego domu. Sam byłem światkiem jak rzuca dość paskudne zaklęcie na małego Gryfona tylko dlatego że ten go potrącił- odpowiedział ignorując ostrzegawcze spojrzenie kochanka
-A był taki sympatyczny- Syriusz doskonale pamiętał co się stało że przyjaciel tak bardzo się zmienił, chociaż uważał że to nie jest powód do tego by był aż tak okrutny i ta ślepa wiara w dyrektora to było niemal przerażające- Remi nic z tym nie zrobiłeś?- Spojrzał z niedowierzaniem na przyjaciela
-Syri on zagroził że mnie zdemaskuje- zwiesił głowę wilkołak
-Remi przepraszam- rzucił się przyjacielowi na szyję- w tym wszystkim prawie zapomniałem
-Nic nie szkodzi, rozumiem- uśmiechnął się, stary dobry Syriusz najpierw robi a później myśli. Był jego przeciwieństwem i może dlatego tak dobrze się dogadywali
-Kochanie- przerwał im trochę zazdrosny Tom- robi się późno a ty miałeś ciężki dzień
-A tak masz rację- i wrócił na swoje miejsce przelotnie przytulając też mężczyznę.
Reszta kolacji upłynęła już w trochę lepszej atmosferze zwłaszcza że pojawiło się wino a jak się okazało żaden Black nie był w stanie pić tego trunku, żeby się nie spić i to do bólu.

-Tom- mężczyzna niósł ukochanego do sypialni
-Tak kochanie?- Zapytał cicho
-Czemu tu nie ma muzyki ja chcę muzykę- zajęczał jak małe dziecko
-Ci.. Skarbie za chwilę będziemy w sypialni
-Ale...- zaczął i został rozproszony przez idącą po korytarzu zbroję- Dzień dobry panu!- Przywitał się z uśmiechem, ale gdy ta ominęła ich bez słowa ukrył twarz w koszuli ukochanego i zachlipał cicho- On mnie nie lubi
-Lubi cię kochany tylko się spieszył- zapewnił Tom otwierając z ulgą drzwi sypialni
-Tom- duże błękitne oczy popatrzyły na niego prosząco- a możemy iść polatać?
-Syri proszę jest późno a ty jesteś pijany- nie miał cierpliwości mimo że ten wyglądał prze zabawnie w potarganym ubraniu z rozwianymi włosami i tą miną niewiniątka
-Chcę polatać i koniec- tupnął nogą i próbując ściągnąć koszulę
-Pomóc?- Zapytał mając nadzieję że ukochany nie wróci do tematu
-Ale będę latał- upewnił się jeszcze nim stanął spokojnie
-Tak będziesz- westchnął i pozbawił go ubrania
-A teraz ty- powiedział chłopak poważnie i zadziwiająco sprawnie dobrał się do jego rozporka
-Co ty knujesz?-Roześmiał się gdy ten popchnął go na łóżko
-Będę latał- stwierdził i bez ostrzeżenia wziął na wpół stojący członek mężczyzny do buzi. Tom nabrał głośno powietrze ciągle starając się nadążyć za logiką myślenia ukochanego, ale sprawny języczek i szybkie ręce mu to uniemożliwiały.
-Tom- usłyszał cichy szept i otworzył oczy, był rak pochłonięty doznaniem że zdziwił się gdy zobaczył twarz ukochanego przy swojej- Mogę polatać?
-Kochanie- pogłaskał go po twarzy
-Mogę- ścisnął ręką jego nabrzmiały członek
-Tak- szepnął i otworzył szeroko oczy bo Syriusz wdrapał się na niego i bardzo powoli wsuwał się na jego twardą erekcję- Kochanie powoli zrobisz sobie krzywdę- szepnął patrząc na niego zafascynowany. Teraz był piękny. Błogi uśmiech i przymknięte oczy zaróżowiona skóra. Chłopak pokręcił tylko przecząco głową i przyspieszył tępo dodatkowo chwytając swój członek, był blisko.
Tom ocknął się gdy usłyszał przeciągły jęk i on w końcu postanowił coś zrobić. Pchnął biodra mocno w górę i Syriusz doszedł, ale mężczyzna na tym nie poprzestał. Złapał go za biodra by trzymać w tej samej pozycji i kilka razy mocno się w nim poruszy. Jego kochanek jęczał i krzyczał z przyjemności ale wiedział że dwa razy to za dużo, puścił go by ten opadł na jego pierś i jeszcze kilka razy szybko się w nim poruszył dochodząc przygryzł ucho ukochanego.
Syriusz podniósł głowę już prawie spał i tylko uchylił jedną powiekę
-Widzisz mówiłem że będę latać- powiedział z uśmiechem i usnął wtulony w pierś kochanka.
Tom roześmiał się cicho i on też zapadł w objęcia morfeusza.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 21

Syriusz wiedział, że brat w końcu o to zapyta,
Nie`spodziewał się jednak, że zrobi to tak szybko. Popatrzył ze strachem na ukochanego, ale ten nic nie powiedział dając mu całkowitą swobodę, ale też nie odchodząc. Chciał być przy nim, a Syriusz potrzebował go bardziej niż przed kilkoma minutami, gdy wyznawał im prawdę
-Reg co wiesz?- Zapytał w końcu nie patrząc na brata
-Tylko tyle że Sev wysłał komuś stąd list, a wcześniej rozmawiał z tobą- powiedział wpatrując się w Voldemorta. Nie tak go sobie wyobrażał. Mężczyzna siedział obok jego brata i trzymał go za rękę cicho oferując wsparcie.
-Tak, gdy Severus powiedział mi co zrobił ojciec byłem wściekły i ... ja chciałem ich zabić- przytulił się do ukochanego- zmieniłem się w Łapę i...
-Zabiłeś ich?- Zapytał cicho Regulus, a gdy brat przecząco pokręcił głową wypuścił z ulgą powietrze i uspokoił się trochę. Nie chciałby, żeby brat został mordercą, nawet jeśli rodzicom się należało
-Ale chciałem, tylko Lucjusz i Rudolf mnie powstrzymali. Cudem- przyznał- Obudziłem się tu, i przez parę sekund byłem przekonany że mi się udało...
-Ale Syriusz nie ma tego w sobie- przejął opowieść Tom łagodnie się uśmiechając, bracia byli bardzo do siebie podobni, może nie na pierwszy rzut oka ale przy bliższym poznaniu. Na przykład siedzieli teraz w tej samej pozycji, obaj mieli pochylone ramiona ale głowy trzymali wysoko, ręce złączone na kolanach i wzrok utkwiony w ścianie. Ten sam pusto- smutny wyraz twarzy i zaciśnięte usta- Gdy Lucjusz go tu przyniósł był nieprzytomny, tak jak i wasi rodzice. Ich kazałem umieścić w celi, a ja zająłem się twoim bratem- na te słowa obaj chłopcy spłonęli rumieńcem, co wywołało jeszcze szerszy uśmiech na ustach Toma- Tylko że w ich sprawie trzeba było coś postanowić. Nie mogłem pozwolić, żeby dalej się nad wami znęcali, nikt na to nie zasługuje a już najmniej dzieci- Reg nadął policzki
-Nie jestem dzieckiem- przerwał mu szybko i założył ręce na piersi
-Nie- zgodził się rozbawiony- Ale byłeś. W każdym razie podjąłem decyzje, wiem że gdyby ktoś to zgłosił po pierwsze gdyby nawet coś zrobili mogli by was rozdzielić , a to nie jest do przyjęcia. A istnieje szansa że pieniądze i kontakty waszego ojca dały by im bezkarność. Na to nie mogłem pozwolić. Dlatego...
-Nie żyją- zrozumiał, ale w jego oczach nie pojawiły się łzy, było może trochę ulgi ale to wszystko
-Tak- przyznał- nie ja jednak wykonałem wyrok
-Najważniejsze, że już ich nie ma- odezwał się Syriusz i po raz pierwszy popatrzył w oczy brata. Przez chwilę w pokoju panowała absolutna cisza. Tom zaczął się już niepokoić bo to przecież może się potoczyć w tylu różnych kierunkach. I tylko jeden był  tym  który oszczędził by cierpienia jago ukochanemu.
Nagle obaj chłopcy równocześnie zerwali się z miejsc i padli sobie w ramiona. Na przemian płakali i śmiali się.

Regulus dogonił Toma, który postanowił dać im trochę prywatności i wyszedł gdy Syriusz zapytał w końcu co dalej zrobią z domem i fortuną. To będzie dość długa rozmowa, bo i do zrobienia było dość dużo
-Dziękuję ci- przytulił się do zszokowanego mężczyzny- Syri już pomału tego nie wytrzymywał, bałem się o niego
-Wiesz że go kocham- on tylko poklepał go po ramieniu- i gdybym mógł zrobić to wcześniej zrobiłbym
-Wiem, i za to ci dziękuję. On zawsze opiekował się mną a nim nigdy nikt teraz ma ciebie
-Ty również- zapewnił go
-Ja mam Seva i teraz muszę do niego iść... Jeśli chcesz możemy ci służyć- przypomniał sobie
-Porozmawiamy jak skończysz szkołę- uśmiechnął się do niego i patrzył jak biegnie do swojej sypialni.

Remus długo siedział na łóżku w kompletnym bezruchu i myślał nad tym wszystkim czego się dowiedział. I był rozdarty. Z jednej strony jego przyjaciel nigdy nie wyglądał na bardziej szczęśliwego, ale pakował się w duże kłopoty, które może nawet przypłacić życiem. A tego nie chciał. No i była jeszcze jego własna niechęć. Zawsze wydawało mu się że w tej bezsensownej walce był bezstronny ciągle tak myślał. Co nie oznaczało że  pochwalał to co robi James a teraz jeszcze Syriusz.
Od samego Voldemorta nie wyczuł w prawdzie takiego zagrożenia jak od Dumbledora co nie znaczyło że go nie było.
Westchnął w końcu i wstał. Już miał wyjść gdy usłyszał ciche pukanie
-Proszę
-Remi mogę wejść?- Zapyta Syriusz uchylając drzwi
-Oczywiście- uśmiechnął się do niego
-Wiem że...- zaczął rozglądając się po sypialni, walizka wciąż była nie rozpakowana i to bardzo go zasmuciło
-Syri nie- przerwał mu- wciąż jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale nie próbuj mnie przekonać. Jeśli kiedyś stwierdzę że dobrze postąpiłeś to sam ci to powiem. Na razie nie będę o tym rozmawiał
-Zgoda- spuścił głowę- A może chociaż obejrzysz dom?- Nie miał zamiaru go tracić
-A z przyjemnością- uśmiechną się do niego szczerze, on też chciałby żeby ich przyjaźń przetrwała
-Więc chodźmy- na usta Syriusza wpełzł jego zwykły szelmowski uśmiech i w oczach zaświecił ten dobrze znany blask.
Powoli wszystko się ułoży, musiał w to wierzyć

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 20

W jadalni wszystko było już przygotowane, ale Syriusza to nie cieszyło.
Mimo, że skrzaty przygotowały jego ulubione potrawy, to on nie tknął niczego. Pił tylko powoli sok dyniowy i patrzył na brata i przyjaciela starając się przewidzieć ich reakcje.
Bał się, że nie zrozumieją, podejrzewał że Reg nie znał całej prawdy o Severusie a w tym przypadku ten będzie  musiał mu powiedzieć i to może załamać jego brata.
A Remus on przecież nienawidził Voldemorta i jego sprzymierzeńców od dziecka, bo to jeden z nich zmienił go w wilkołaka i skazał na samotność.
-Syri- z zamyślenia wyrwał go głos brata
-Tak?- Odwrócił głowę w jego stronę
-Co cię gryzie?- Zapytał z troską
- Nic braciszku- posłał mu jeden ze swoich beztroskich uśmiechów
-Nas nie oszukasz- wtrącił się Remus przyglądając mu się intensywnie. I tylko Severus zdawał się być nadal zajęty swoim talerzem i na szczęście powstrzymał się od sarkastycznych uwag
-No dobrze- westchnął- Ale proszę wysłuchajcie mnie do końca- wszyscy troje pokiwali głowami a Syriusz wziął jeszcze kilka głębokich wdechów i zaczął- Reg, poznałeś już Toma. I ja go bardzo kocham- uśmiechnął się nieznacznie- i on mnie też. Tylko, że... on nie jest do końca tym za kogo się podaje- powiedział w końcu i spojrzał na pozostałych jego brat miał zmartwioną minę a przyjaciel rozglądał się po pomieszczeniu szukając wskazówki
-Więc kto to jest tak na prawdę?- Zapytał uprzejmie, nawet za uprzejmie Severus. Był szczerze ciekawy co z tego wyniknie
-No więc... Tom Riddle to tak na prawdę Voldemort- przyznał na jednym wdechu i teraz w tej ciszy bał się odetchnąć 
-Ty chyba zwariowałeś!- Pierwszy otrząsnął się z szoku Remus i nie był zadowolony
-Remi... proszę to nie tak- wstał by podejść do przyjaciela
-Nie Syriuszu, wiesz przecież co  o tym myślę- odsunął się od niego- Nigdy nie przyszło mi na myśl że ty możesz zrobić coś tak głupiego
-Remi..- szepnął i zaczął płakać tak po prostu się rozkleił i nie mógł przestać. Regulus przez chwilę przyglądał się tej scenie by podjąć decyzję. Podszedł do starszego brata i objął go czule.  Byli rodziną na dobre i złe a z listów które wysyłał mu Syriusz wynikało że jest tu szczęśliwy. No i mu ufał
-Syri ja cię nie zostawię- wyszeptał i popatrzył wściekle na przyjaciela ten jakby się zarumienił i spuścił wzrok ale nie powiedział nic
-Jesteś pewny?- Zapytał ocierając łzy
-Oczywiście, przecież jesteś moim bratem a on nie może być taki zły skoro sprawia że jesteś szczęśliwy- uśmiechnął się do niego
-Dziękuję ci- przytulił go do siebie na krótką chwilę- Remi?- Zwrócił się do miał nadzieje jeszcze przyjaciela
-Muszę.... Daj mi czas na przemyślenie tego i na pewno cię nie wydam- posłał mu lekki troszkę przepraszający uśmiech
-Więc zostaniesz?- Zapytał z nadzieją
-Tak Syri ale tylko do jutra- odetchnął  z ulgą gdy to usłyszał, przeżył chwilę grozy ale być może wszystko powoli się ułoży
-A więc pokaże wam pokoje. Narcyza je przygotowała- zwrócił się do brata
-Więc to prawda że ona i ten Lucjusz.  Tak własnie myślałem że to on- zamyślił się- Kto jeszcze?
-Bella i Rudolf no i jego młodszy brat pamiętasz go ze szkoły prawda?
-Ledwo ,ale coś kojarzę- szli teraz wspaniałym korytarzem. Ogólnie cały budynek był imponujący mimo że dość mroczny.
-Remi to twoja sypialnia- wskazał w końcu drzwi na lewo- A to wasza- drzwi na przeciwko- tam na końcu korytarza jest sypialnia Toma
-A ty gdzie śpisz?- Wtrącił z kpiącym uśmiechem Severus
-Snape- warknął- Oczywiście że tam, ale Tom nie powiedział że jest też moja zawsze tylko że jego- wyjaśnił
-Skoro tak- Ślizgon wzruszył ramionami
-Czujcie się jak u siebie- uśmiechnął się do nich i gdy wszyscy troje zniknęli w swoich pokojach wrócił do sypialni.

-Wszystko dobrze kochany?- Zapytał Tom gdy tylko wszedł do środka
-Tak chyba tak- odpowiedział kładąc się do łóżka
-Skarbie- Tom podszedł do niego- Wiesz że mi możesz powiedzieć wszystko- pocałował go w kark i objął od tyłu
-To nie tak...- odwrócił się twarzą do mężczyzny- Bałem się że tego nie zrozumieją. Remi.. on zareagował źle, ale obiecał wszystko przemyśleć
-Kochanie- zaczął całować go po twarzy- zobaczysz wszystko będzie dobrze- pogłaskał go po policzku- nie pozwolę cię skrzywdzić
-Wiem- tym razem to on złączył ich usta w namiętnym pocałunku wsuwając język do wnętrza ciepłych ust ukochanego. Tom odjął go mocniej i przejął kontrolę nad sytuacją. Ale tylko na kilka chwil bo ktoś zapukał do drzwi- Kocham cię- szepnął Syriusz i wstał by wpuścić intruza do środka
-Ja też cię kocham- odpowiedział siadając i poprawiając szatę.

Na progu stał Regulus miał dość dziwną minę
-Muszę wiedzieć co z rodzicami- powiedział ominął brata i zasiadł w fotelu na przeciw Voldemorta



środa, 25 lipca 2012

Rozdział 19

Minęło dwa dni a Tom zaczął panikować.
Nie, to było niedomówienie. On miał nerwy na skraju wyczerpania.
Syriuszowi coraz bardziej się pogarszało, mimo, że użył już chyba wszystkich eliksirów i zaklęć. Do tego dziś właśnie mieli przybyć do Twierdzy jego przyjaciele.
-Kochany lepiej ci?- Zapytał gdy tylko Syriusz odstawił tacę z jedzeniem na stolik obok łóżka
-Troszkę- posłał mu słaby uśmiech i położył się znowu
-Po południu będą tu twoi przyjaciele. Masz siłę, żeby im wszystko wyjaśnić?- Usiadł obok, biorąc bladą zimną rękę w swoją
-Tak, muszę tylko pospać- zamknął oczy i nie minęła minuta a spał spokojnie.
Tom westchnął smutno. Ta bezsilność nie wychodziła mu na dobrem ale nie miał wyjścia.
Oczywiście kilka razy dziennie bił się z myślami czy nie lepiej byłoby gdyby jego ukochany wrócił do Hogwartu, tam była lepsza opieka. Ale też jeszcze przesz jakiś czas bardzo niebezpiecznie.
Przyglądał się teraz chłopcu, był bardzo blady i schudł. Ciemne cienie pod oczami wyglądały upiornie.
-Co się z tąbą dzieje ukochany?- Zapytał cicho sam siebie i wyszedł zmartwiony z sypialni.

-Właśnie cię szukałam- na progu stała Narcyza
-Znaleźliście coś?- Zapytał z nutką nadziei w głosie
-Nie. Ale to raczej nie jest uleczalne...- na widok miny Voldemorta zamilkła, była wściekła i załamana w tym samym czasie
-O czym ty mówisz?
-Daj mu czas bądź przy nim. Jest przerażony tym wszystkim. A to że był wcześniej przeziębiony też nie pomaga..
-To nie może się dłużej ciągnąć- powiedział zły
-Dziś będzie tu jego brat. Może to pomoże. No i przecież fizycznie jest już zdrowy- uśmiechnęła się do niego niepewnie
-A co z pokojami?- Zmienił temat. Był zmęczony i nie marzył o niczym innym niż powrót do łóżka i przytulania się do ukochanego
-Wszystko już gotowe- i odeszła wolnym krokiem.
Tom znów westchnął ale odwrócił się i wrócił do sypialni.
Dziś i on sobie poleniuchuje. No i nie było nic lepszego niż ukochany w ramionach i wolno płynące minuty.

-Czy oni nie powinni już tu być?- Lucjusz nerwowo spojrzał na zegarek. Od godziny on i Rudolf ukrywali się w umówionym miejscu
-To dzieciaki, pewnie gdzieś się zatrzymali- zbagatelizował problem Rudolf
-Tak pewnie- westchnął- Ale my nie mamy na to czasu
-Przepraszam pana- obaj odwrócili się szybko. Przed nimi stało trzech chłopców. Lucjusz jak przez mgłę rozpoznał jednego z nich jako Regulusa
-Tak?- Zapytał unosząc brew i nie wychodząc z roli
-Szukamy mojego brata- powiedział z uśmiechem- Taki wyższy ode mnie czarne długie włosy...
-Ty jesteś Regulus tak?- Musiał mieć pewność
-Zgadza się- uśmiech tym razem był szerszy- To możemy się z nim spotkać
-Oczywiście- tym razem odezwał się Rudolf- Nikt was nie śledził?
-Nie, wszystko poszło jak należy- zapewnił Remus
-Więc nie mamy czasu do stracenia- Lucjusz wyciągnął z kieszeni świstoklik i po małej gromadce nie było śladu .

-Tu jest wspaniale!- Regulus oglądał dom nie mogąc się doczekać gdy zobaczy brata- Tom musi być bardzo bogaty
-Tak- zgodził się Severus już wiedząc gdzie się znajdują i nie był do końca pewny co o tym myśli., Raz przyprowadził go tu wujek
-Ciekawe gdzie on jest?- Zastanawiał się Remus nie mając najlepszego przeczucia.
I jak na zawołanie u szczytu schodów pojawił się Syriusz
-O już jesteście- zszedł powoli- Jak się podoba?
-Świetnie i dobrze cię w końcu widzieć- Regulus przytulił się do brata. Tęsknił
-Tak, ale coś nie wyglądasz najlepiej- Remus przyłączył się do uścisku
-Jestem trochę chory- powiedział podchodząc do Severusa
-Ciebie też jest dobrze widzieć- i niepewnie objął dawnego wroga- Wiesz czyj to dom?- Wyszeptał mu do ucha
-Tak- odpowiedział równie cicho obejmując Blacka
-Hej- Reg wciął się między nich- ten jest mój- objął zaborczo Severusa a on odpowiedział tym samym- A gdzie twój?
-Odpoczywa- odpowiedział szybko- Chodźcie, zjemy coś i wszystko wam opowiem.
Bał się, że straci brata i przyjaciela ale musiał powiedzieć im prawdę, bez względu na wszystko zasłużyli na to.




czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 18

Następnego dnia to Syriusz obudził się wcześniej i ostrożnie wyszedł z łóżka, żeby nie przeszkadzać śpiącemu mężczyźnie.
Przez kilka chwil podziwiał przystojną twarz ukochanego, ale szybko oprzytomniał. Otulił się peleryną Toma i cicho opuścił sypialnie.

Miał szczęście bo w miarę jak zbliżał się do lochów, a w każdym razie do miejsca w którym być powinny. Nie spotkał nikogo. I sam nie wiedział jakby miał wytłumaczyć to że idzie ICH zobaczyć.
Ci którzy zgotowali mu piekło i dziś mieli stracić  i chociaż na początku nawet się cieszył, że on i Reg w końcu uwolnią się od koszmaru to z jakiegoś powodu poczucie winy nie pozwalało mu spać dobrze tej nocy.
Stał teraz przed ich oszkloną celą. Nie widzieli go.
Uderzyło go to, że nie bali się, nie rozmawiali. Po prostu siedzieli, spokojni, wytworni mimo złego otoczenia. Sprawiali wrażenie jeszcze bardziej zimni i bez serca niż zwykle.
Ku swojemu zdziwieniu, znowu on sam nic nie poczuł i już miał się odwrócić gdy ktoś go objął
-Już ci lepiej?- Zapytał Tom przytulając go
-Nie- przyznał cicho odwracając się do mężczyzny- Ja myślałem...
-Ci...- pocałował go- wiem ale nie mogę puścić ich wolno, to nie twoja wina. Jak nie ja ty albo twój brat w końcu dokonalibyście morderstwa, a tego bym nie chciał- pogładził go delikatnie po policzku patrząc w oczy
-Myślałem ,że będzie mi ich żal jak ich zobaczę- przyznał spuszczając wzrok
-A jest?- Zapytał odwracając ukochanego twarzą do szyby
-Nie- i mówił prawdę., to że san go troszkę zbił z tropu nie znaczyło, że nie chciał się ich pozbyć i to nie z chęci zemsty. Tylko że tak trzeba, przecież i jego rodzina podlegała prawu. To że nigdzie tego nie zgłosił nie znaczy, że nie chciał.
-Chodźmy już, zmarzniesz- wyszeptał po jakimś czasie. Obejmując trzęsącego się z zimna chłopaka.
Tom się martwił. Syriusz nie wyglądał najlepiej. Ale miał nadzieje że szybko mu to przejdzie może przez egzekucje a może przez nie do końca przespaną noc.

-Kochany co się dzieje?- Zapytał gdy tylko udało mu się wsadzić go z powrotem do łóżka
-Nie czuję się najlepiej -powiedział kładąc się na poduszce. Tom położył mu rękę na czole. Był rozpalony
-Masz gorączkę- powiedział z troską- Spróbuj się przespać wrócę z eliksirem
-Nie idź- poprosił Syriusz słabym głosem
-Muszę skarbie- mimo wszystko się uśmiechnął się bo Syriusz wyglądał dość zabawnie z nieprzytomnym uśmiechem na twarzy i rozrzuconymi włosami niemal cały przykryty
-Proszę- i Tom zobaczył w pięknych błękitnych oczach ukochanego łzy, tego nie mógł znieść
-Zostanę nie płacz kochany- powiedział i położył się obok, biorąc Syriusza w ramiona.

Trzy godziny później Tom obudził się gdy ktoś zapukał do drzwi
-Proszę!- Do pokoju weszła Bella
-Wszystko gotowe Tom- wyszeptała by nie obudzić kuzyna- Co z nim?
-Ma gorączkę- powiedział patrząc na śpiącego chłopaka z troską
-Podałeś mu coś?- Zapytała podchodząc do łóżka
-Nie puścił mnie- powiedział rumieniąc się nieznacznie
-No wiesz!- Zatrzymała się z ręką na sercu i oburzoną miną- Gdybym nie znała cię lepiej nie uwierzyłabym że jesteś Voldemortem
-Po prostu go kocham Bel- powiedział wstając
-Więc zejdź na dół ja przyniosę mu eliksir- pokręciła głową z niedowierzaniem i wyszła szybko by dać mu trochę prywatności był przecież prawie nagi.
Tom nie bardzo miał ochotę na oglądanie egzekucji , ale to już było postanowione
-Kocham cię- pocałował Syriusza w usta i wyszedł z głośnym westchnieniem.

Siedział na tronie pośrodku sali tortur i patrzył jak jego najlepsi ludzie i przyjaciele miotają najróżniejszymi klątwami w Blacków, którzy ani razu nie wydobyli z siebie dźwięku. Chociaż wili się z bólu na podłodze.
Tom już po kwadransie zaczął się nudzić
-Lucjuszu- odezwał się lodowatym tonem- Zakończ to
-Tak panie- skłonił się i wycelował różdżkę
-Nie- Black wstał w kolan- My będziemy ci służyć. Nasi synowie możesz ich mieć i zrobić z nimi cokolwiek zechcesz. Mogą być twoimi dziwkami....
-Dosyć!- Wstał i wolnym krokiem podszedł do mężczyzny- Nie jesteś wart żadnego z nich... AVADA...
-Tom, obiecałeś- od progu odezwał się Syriusz wciąż otulony w jedną z jego peleryn słaniając się na nogach pokonał dzielący ich dystans
-Kochany powinieneś leżeć- przytulił go do siebie
-A ty powinieneś leżeć ze mną- powiedział patrząc po raz pierwszy w życiu na ojca bez strachu
-Dobrze skarbie- podniósł go i z ulgą opuścili pomieszczenia.  Co nie znaczy, że kilka sekund nie usłyszeli najpierw ostatniego krzyku kobiety a później mężczyzny.
Syriusz zadrżał tym razem nie z zimna a Tom objął go mocniej i całował po twarzy
-Już po wszystkim kochanie. Już nikt cię nie skrzywdzi- z tymi słowami przeniósł ich do sypialni i po raz drugi tego dnia ułożył ukochanego w łóźku a sam zszedł na dół by wydać kilka poleceń.






czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 17

-Gdzie jesteśmy?- Zapytał Syriusz gdy tylko otworzył oczy i rozejrzał się po nieznanej mu ulicy
-Pomyślałem, że zabiorę cię na zakupy, przecież musisz mieć swoje rzeczy, a nie pozwolę ci tam wrócić- powiedział biorąc go za rękę
-Ale Tom, nie musisz...- zaczął
-Chcę to zrobić, kochany- pocałował go i pociągnął za sobą
-To nie jest Pokątna- zorientował się po chwili
-Nie. Jesteśmy w Los Angeles, jest tu troszkę bardziej nowocześnie, no i jeśli ja mam coś do powiedzenie już nigdy nie wejdziesz na Pokątną
-A to akurat bardzo mi się podoba- uśmiechnął się i zaczął przyglądać się setką sklepów, które dopiero teraz jak zauważył były całkiem inne od tych do których przywykł.
Przede wszystkim, wystawy, były elegantsze i jaśniejsze. A ludzie tu jakby bardziej weseli i nie oglądali się ze strachem za siebie gdy tylko coś głośniej, a to zdarzało się często.
No i dzieci, tu biegały radośnie, a ich rodzice nie nawoływali pełni paniki gdy tylko zniknęły im z oczu
-Tom, tu jest...
-Inaczej- wszedł mu w słowo i przytulił do siebie- Bo widzisz, ja nie chcę zniszczyć ani panować nad całym światem. Co nie znaczy, że pewne zmiany muszą zostać wprowadzone
-Tak- zgodził,się, i mimo ciekawości, nie zapytał co ma na mysli ukochany- A co powiem bartu?- Zaczął się zastanawiać
-Prawdę, jeśli chcesz- poprowadził go do lodziarni, tu pogoda była wspaniała, a on sam miał dość dobrze ukrytą słabość do lodów czekoladowych
-A co jeśli....
-Kochany, wszystko będzie dobrze- wziął go na kolana i zobaczył zazdrosne spojrzenie mężczyzny przy stoliku obok, więc bezceremonialnie zaczął całować szyję kochanka, na co ten oczywiście reagował cichutkim murczeniem
-Tom ,przestań- Syriusz zaczął niepewnie protestować i kręcić się w jego ramionach
-Ci... po prostu zamknij oczy i zrelaksuj się- całował jego ucho bardzo powoli wsuwając rękę pod jego koszulkę
-Ale, ludzie patrzę- udało mu się wyrwać
-Niech patrzą- kątem oka widział mężczyznę, który jakby zobaczył swoją szansę- Kochany proszę- raz jeszcze tym razem bardziej stanowczo usadził go na kolanach ale przodem do siebie- Nie podoba ci się?
-Bardzo mi się podoba- uśmiechnął się i pocałował go w policzek- ale nie przy ludziach- położył mu głowę na piersi
-Dobrze kochany- ucałował go w czoło- Ale...
-Tom, co się dzieje?- Teraz był już pewien, że coś jest nie tak
-Chcę by wszyscy wiedzieli, że jesteś tylko mój- wyszeptał prawie nieśmiało i z zażenowaniem
-Jestem- popatrzył mu w oczy
-Może jednak darujemy sobie, te lody?- Zaproponował
-Tak, to całkiem dobry pomysł- zszedł ukochanemu z kolan ale w tej samej chwili wziął za rękę.

Po tym incydencie spędzili całkiem przyjemny dzień. Mimo, że kilka razy dochodziło między nimi do kłótni, bo chociaż Syriusz pochodził z bardzo bogatej rodziny to nikt nigdy go nie rozpieszczał, a Tom, chciał mu ofiarować wszystko na co tylko popatrzył przez kilka sekund dłużej.
Więc skończyło się na tym, że Syriusz przechodził koło wielu sklepów w ekspresowym tempie by sakiewka ukochanego nie ucierpiała na tym wypadzie więcej niż to konieczne i tylko raz bardzo się wzruszył, gdy Tom zaproponował że kupić też coś dla Regulusa, bo i on przecież został sierotą.

Wrócili więc do dworu późnym wieczorem bardzo zmęczeni ale i zadowoleni. A jutro zapowiadał się jeszcze cięższy dzień, przynajmniej dla Toma.
Gdy już leżeli w łóżku przytuleni do siebie Syriusz nagle popatrzył mu w oczy
-Chcę tam jutro być- powiedział poważnie
-Kochany to nie jest dobry pomysł- pogłaskał go delikatnie
-Ale, to moi...
-Dlatego, nie chcę żebyś to oglądał. Kochany, ty nie jesteś stworzony do tej walki. To że jesteś po mojej stronie nie oznacza, że pozwolę żeby stała ci się jakakolwiek krzywda
-Tom, ja po prostu...
-O nic się nie martw zaopiekuję się tobą- pocałował go najpierw w policzek, a później w usta- a teraz już śpij jutro jest jeszcze dużo do zrobienia
-Dobranoc Tom- ziewnął i zamknął oczy- Kocham cię
-Nie tak bardzo jak ja kocham ciebie- powiedział i on również usnął, na zabawę będą mieć czas jutro rano , jeśli uda mu się wstać na tyle wcześnie.


wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 16

Syriusz raz jeszcze przejrzał się w lustrze, wyglądał wspaniale.
Aż nie chciało mu się odwracać wzroku. Postanowił rozpuścić włosy, które opadały miękko na plecy, dodając mu uroku.
Materiał koszuli był tak miękki jakby nie miał nic na sobie. Spodnie mimo że ciasne pozwalały na całkowitą swobodę ruchu. Uśmiechnął się do odbicia i w końcu skierował do wyjścia.
Czas użrzdzić przedstawienie, tak, żeby słudzy Toma wiedzieli że mają do czynienia z Blackiem i żę ich Pan jest tylko jego.

-A więc przyjął to spokojnie?- Narcyza nie mogła uwierzyć, że jej mały kuzyn zna już prawdę
-Tak, sam jestem zdziwiony ale i szczęśliwy- uśmiechnął się do niej Tom
-A ja nie ,mogę się doczekać jak dorwę Blacków- syknął Lucjusz zaciskając pięści
-Nie zabijecie ich od razu- wstał z fotela by nalać sobie kieliszek wina
-Ja wiem, że to nasza rodzina...- zaczęła Bella, ale nie udało jej się skończyć, nie mogła. To co przez tyle lat robili, i że nikt tak na prawdę tego nie zauważył, nie mieściło jej się w głowie
-Chcę, żeby cierpieli jeszcze przez jakiś czas- Voldemort był wściekły i nie bardzo wiedział jak to wszystko wynagrodzić ukochanemu
-Pozwól mi przy tym być- poprosił Rudolf on miał w tym wszystkim swój prywatny cel., ale i chciał pomóc krewniakowi
-Tak, myślę że ty Lucjusz Rebastan Bella i Narcyza to będzie wystarczająco- zgodził się Tom siadając z powrotem w fotelu
-Dziwię ci się Tom, to ty powinieneś to zrobić- Gdyby to spotkało Narcyzę nikt i nic by go nie powstrzymało
-Obiecałem Syriuszowi- westchnął, bo przecież chciał się zemścić
-I kto by pomyślał ,że mały Black będzie cię miał pod pantoflem- roześmiała się Bella
-A wiesz, że mi tu dobrze- i on się roześmiał a z nim wszyscy inni.
Ta wesołość jednak nie trwała długo
-I jest jeszcze coś- powiedział Tom, opanowując atak śmiechu- W najbliższą sobotę będziemy mieć tu gości brata Syriusza, Severusa i pana Lupina
-Zrobi się- Narcyza wstała- Zajmę się więc przygotowaniami. Trzy pokoje?
-Dwa- odezwał się Syriusz do progu
-Kochany jesteś już- Tom poderwał się z fotela podszedł do chłopca i pocałował- Wyglądasz wspaniale- szepnął mu jeszcze do ucha i zaprowadził na swoje zwykłe miejsce by usiadł
-Dobrze się czujesz?- Zapytał Lucjusz
-Już lepiej dziękuję- uśmiechnął się do niego i wziął Toma za rękę
-Drobiazg- odwzajemnił uśmiech i spojrzał na żonę, wiedział co robi Syriusz, nie był zresztą jedyny
-Więc wszystko wiadomo- odezwał się do tej pory milczący Rebastan, poza Syriuszem był tu najmłodszy i wciąż jeszcze onieśmielony towarzystwem- Tylko ja zajmę się sobotą
-Nie chcesz torturować- domyślił się  Tom obserwując ukochanego który teraz przytulił się do jego biodra- Skarbie co się dzieje?
-Nic- Syriusz uśmiechnął się do niego po dziecinnemu i dalej nie opuszczał swojej pozycji
-Myślę że my już pójdziemy- Bella i Rudolf wstali. Sami przecież tak nie dawno dopiero się poznali a Tom miał innych spraw niż bycie z ukochanym
-Tak, masz racje- podjęła Narcyza i teraz już cała piątka zbierała się w pośpiechu do opuszeczenia dworu
-Zaczniemy wszystko jutro- przypomniał im Voldemort
-Tak- Lucjusz stał przy kominku jako ostatni, i wciąż jeszcze nie mógł się nadziwić tej zmianie, jaka zaszła w Riddlu, oczywiście cieszył się, że przyjaciel znalazł szczęście nawet jeśli jemu obiekt zainteresowania wydaje się nietypowy.

-Nareszcie sami- Tom usiadł na podłodze przed Syriuszem
-I mogę tu zostać?
-Jak długo zechcesz- ujął jego dłoń i ucałował- I nic się nie martw o moich współpracowników...
-Szanują cię- przerwał mu siadając między nogami ukochanego
-I to przecież twoja rodzina- zaczął bawić się guzikami koszuli kochanka
-Moją rodziną jest Reg...- na chwilę przymknął oczy poddając się pieszczocie chłodnych palców na klatce  piersiowej, ale po chwili oprzytomniał- i muszę go zawiadomić, będzie się martwił
-Teraz?-T om zrobił zawiedzioną minę
-Napiszę szybko i już wracam- pocałował go i usiadł przy biurku


                          Reg
    Nic mi nie grozi. Jestm u Toma i w sobotę ty Snape i Remi też przybędziecie.
   O nic się nie martw wszystko jest załatwione. Tylko sprowadź ich obu do wioski


                                              Syri 
 PS. Wszystko opowiem ci na miejscu i będziesz zadowolony


-Skończyłem- odwrócił się po 5 minutach

-Zaraz każę elfowi to wysłać. Chodź tu do mnie- wyciągnął rękę w jego stronę
-Z przyjemnością- pokonał dzielący ich dystans i gdy tylko znalazł się w jego ramionach obaj zniknęli.




piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 15*

Gdy znów zostali sami nastała cisza.
-Co teraz?- Zapytał w końcu Syriusz trochę zdenerwowany
-Myślę, że powinienem na jakiś czas zabrać Severusa i Regulusa ze szkoły...
-Nie Tom, mówię o więźniach- nie potrafił myśleć o nich inaczej. Już nie
-Kochany, nie mogę ich puścić- przytulił go do siebie- Rozumiesz to prawda?
-Nie chcę byś ty ich zabił- uniósł głowę i popatrzył mu w oczy- Nie ty- dokończył szeptam
-Dobrze kochany, ktoś inny to zrobi- pocałował go, wszystko układało się zaskakująco dobrze- A co z twoim bratem?
-W sobotę jest wyjście do wioski, ale chcę tu jeszcze kogoś
-Dla ciebie wszystko- musnął wargami jego ucho
-Remus Lupin- wyszeptał już prawie nie myśląc, ta pieszczota zaskakująco szybko go rozpalała. No  i  tego właśnie potrzebował.

Tom nie powiedział już nic tylko bardzo powoli zaczął ściągać mu koszulę i całować każdy skrawek odsłanianej skóry. Syriusz robił to samo. Dotykał gładkiej zimnej skóry kochanka swoimi gorącymi dłońmi ciesząc się każdym westchnieniem rozkoszy z ust starszego mężczyzny
-Wanna?- Syriusz zorientował się po jakimś czasie że jest nagi. Tym czasem Tom stał uśmiechnięty przed nim tylko bez koszuli
-Mam lepszy pomysł-podniósł go i zaniósł do łazienki. Nie przestając całować.
Syriusz tylko kątem oka i świadomości zauważył że wystrój całkiem się zmienił.
Postawił go na podłodze w ogromnej kabinie prysznicowej. Na jego plecy zaczęła lać się ciepła woda powodując drżenie. Tom objął go od tyłu i całował szyję, ramiona, plecy
-Pochyl się kochany- podniecony szept kochanka i jego dłoń na pęczniejącej męskości to było niemal wszystko by doszedł. Ale spełnił prośbę. Usta Tom  bardzo wolno przesuwały się w dół jego pleców. Czuł też język na kręgosłupie. Ale silne dłonie na biodrach trzymały go na miejscu.
-Tom!- Krzyknął zaskoczony gdy poczuł język kochanka tuż przy swojej dziurce
-Cii... Prostu się odpręż- szybki całus w lewe biodro i wrócił do lizania. Rozchylił pośladki by mieć lepszy dostęp- Dotykaj się- i bardzo powoli wprowadzał język w ciasny kanalik.
Ręka Syriusza powędrowała do jego nabrzmiałego członek i powoli zaczął nią` poruszać w górę i w dół.  Co jakiś czas pojękując z rozkoszy. Tom tym czasem do języka` ostrożnie dołączył jeden palec rozciągając ukochanego.
Już wiedział, że on zawsze nie ważne ile razy będą się kochać będzie ciasny a nie chciał go skrzywdzić.
-Tom proszę- przerywany szept i jeszcze bardziej nabił się na jego palce
-Cierpliwości kochany- sam był twardy i aż go bolało. Ale ta słodka tortura bardzo mu się podobała. Dołożył trzeci palec i sięgnął do swojej męskości.
-Błagam kochaj się ze mną- tym razem głos ukochanego był niemal płaczem. To wcale nie spodobało się Tomowi wstał więc i obejmując go mocno wszedł w niego jednym pchnięciem
-Bogowie!- Krzyknął być może trochę z bólu ale poruszył tyłeczkiem by przyzwyczaić się do uczucia rozciągnięcia i przekręcił głowę by pocałować ukochanego
-Tak dobrze kochany?- Tom uśmiechał się do niego złośliwie ale i z miłością
-Bosko- szepnął i pokręcił biodrami. Tom jednak złapał je silnie i przytrzymał a sam najpierw powoli by po chwili coraz szybciej wychodzić i wchodzić w ukochane ciało.
Obu nie trzeba było długo Syriusz doszedł pierwszy z głośnym krzykiem. Tom podążył za nim sekundy później opadając na podłogę pociągając kochanka za sobą
-To było wspaniałe- uśmiechnął się do niego chłopak i zamknął oczy
-Ty byłeś- ucałował go w czoło bardzo powoli wstał na chwiejnych nogach- Kochany musimy się zbierać
-A czy twoi słudzy nie mogą poczekać?- Ujął  oferowaną \dłoń i również wstał
-Niestety nie- pocałował go i postawił pod strumieniem ciepłej wody sam używając drugiego
-Hej to kim ja teraz jestem?- Zapytał nagle już troszkę otrzeźwiony dzięki prysznicowi
-Co masz na myśli?- Tom nie bardzo zrozumiał. On już skończył i teraz zaczął się wycierać
-No bo ty jesteś Czarnym Panem- on również wziął ręcznik- a ja jestem z tobą
-Ty jesteś ich moją Czarną Księżniczką- mężczyzna roześmiał się na widok miny ukochanego. Bo Syriusz wcale nie był zadowolony i patrzył na niego z mieszaniną mordu i żalu w oczach- No już skarbie- objął go - Ty jesteś mój i muszą cię szanować- pocałował go
-No niech będzie- zgodził się udobruchany całusem
-Chodź mam coś dla ciebie- wyprowadził go do sypialni. Na łóżku leżało czarne eleganckie ubranie. Skórzane spodnie i jedwabna koszula oraz dobre glany
-Dziękuję ci- objął go i pocałował
-To drobiazg- on już był ubrany- Załóż to na siebie i zejdź na dół pierwsze drzwi po lewej i nic się nie martw tu nic ci nie grozi- z ostatnim pocałunkiem opuścił sypialnie, zostawiając ukochanego z uśmiechem na twarzy po raz pierwszy w pełni szczęśliwego.



poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 14

W pierwszej chwili Syriusz nie pamiętał niczego co stało się kilka godzin temu.
W miarę jednak jak budził się bardziej zaczął sobie przypominać. Zdąrzył ochłonąć i zdał sobie sprawy z konsekerncji.
I tu właśnie coś się nie zgadzało, bo powinien być albo na zimnej podłodze, albo gdzieś w lesie. A tym czasem jest w jakimś pokoju.
Usiadł na łóżku i rozejrzał się. Miękki zielony dywan i ciemne brązaow meble, kominek, duże teraz zasłonięte okno.
Nie znał nic takiego i to napawało go lękiem.
Po chwili usłyszał otwieranie się drzwi po jego lewej stronie, szybko odwrócił głowę w tamtą stronę i ze sdumienia aż wytrzeszczył oczy
-Odpoczołeś kochany?- Zapytał Tom podchodząc bliżej
-Jak ja się tu znalazłem?- Udało mu się odzyskać głos
-Wszystko w swoim czasie- mężczyzna usiadł obok i pocalował go w czoło- Czy coś jeszcze cię boli?
-Nie- odpowiedział powoli przyglądając się ukochanemu- Czemu jesteś smutny?- Zobaczył bowiem, że w jego oczach nie ma tej iskierki która zawsze gdy byli razem zdawała się rozjaśniać twarz Toma. Ten jednak mu nie odpowiedział, tylko pogłaskał go i wstał
-Przyślę tu elfa z jedzeniem musisz nabrać siły- tym razem już na niego nie patrzył
-Tom- Syriusz teraz zaczął robić się zły, ale i smutny coś było nie tak a ukochany robi z tego tajemnice- Czy zrobiłem coś złego?- Teraz się załamał, nie tylko przez tą sytuacje ale i wcześniejsze wydarzenia dały mu mocno w kość
-Och kochany- Tom znalazł się obok i wziął go w ramiona- nie płacz. To nie twoja wina. Nic nie zrobiłeś- otarł mu łzy z policzków
-To dlaczego....
-Zjedz, najpierw, po obiedzie odpowiem na każde twoje pytanie- pstryknął palcami i na biurku pojawiła się gorąca zupa
-Dobrze- zgodził się, bo dopiero teraz poczuł że jest bardzo głodny. Tom wziął talerz i powoli zaczął go karmić, nienaturalnie powoli.

Ale nie mógł dłużej odwlekać tej chwili, po 10 minuach nie mial już innych wymówek.
-Kochany mój a teraz proszę nie przerywaj mi tylko wysłuchaj do końca- Syriusz kiwnał głową i wziął mężczyznę za rękę- Znalazłeś się tu bo wysłałem za tobą moich przyjaciół. A o twoich planach wiedziałem od twojej kuzynki Belli... Napisał do niej Severus Snape, chyba się martwił. A Bellę znam już jakiś czas, tak jak i Narcyzę, swoją drogą potrafi być straszna- chłopak uśmiechnął się lekko, każdy zawsze obawiał się Belli miała w sobie coś co niepokoiło, ale gdy Narcyza popatrzyła na ciebie tymi zimnymi błękitnymi oczami to chciałeś zapaść si pod ziemię- A znam je obie ponieważ pracują dla mnie... Wielu z twoich znajomych czy nauczycieli mnie zna. Ale nie wiedzą jak się nazywam albo kim na prawdę jestem. Albus Dumbledore sieje panikę obwiniając niejakiego Lorda Voldemorta o zniszczenia i mordy....Kochany, Tom Marvolo Riddle taki nie jest. On chce czegoś ale  nie tym kosztem...A to co o mnie mówią....
-Voldemort- Wyszeptał Syriusz niemal bez tchu
-Nie...
-Teraz ja mówię- przerwał mu twardo- Jestem zły, że mi nie powiedzaiłeś. Myślałem że wiesz jak bardzo cię kocham, widać nie.  To jest szko, ale nigdy nic złego mi nie  zrobiłeś, ufam ci i powieżyłbym ci życie jeśli tego chcesz. Mimo to ty też musisz mi ufać- Wstał powoli i klęknął przed zaskoczonym mężczyzną- Jestem twój i bedę zawsze. To kim jesteś i co o tobie mówią niczego nie zmienia- zakończył całując dłoń i szatę Toma
-Tak się bałem- podniósł go i posadził na kolanach
-Czego?- Zapytał zdziwiony
-Ze..przecież jesteś blisko z Albusem...
-Nie, już nie. On nigdy nam nie pomógł- spuścił wzrok- Kto był w domu? Co się stało?
-Lucjusz i Rudolf. Twoi rodzice są w lochach, żyją
-Zrobiłem coś
-Zaatakowałeś ojca, ale...
-Nie chcę wiedzieć. Zrób z nimi  co chcesz. Nie chcę żeby Regulus cierpiał
-Obaj nie będziecie- pocałował go namiętnie. Ale pieszczotę przerwało pukanie do drzwi
-Tom?- Po drugiej stronir odezwał się męski głos. mężczyzna popatrzył na chłopca a ten skinął głową
-Wejdź Lucjuszu- w progu stanął młody białowłosy mężczyzna i uśmiechał się przyjaźnie
-Widzę, że już w porządku- podszeł do mężczyzn i wyciągnął rękę do modszego
-Miło mi cię poznać- Syriusz ujął jego dłoń i potrząsną - i dziękuję za to...
-Drobiazg- spjrzał na Toma, który wyraźnie się niecierpliwił- Wszyscy chcą wiedzieć co dalej- dodał
-Zejdziemy za godzinę, zostawcie więźniów sam się nimi zajmę- powiedział i dał przyjacielowi znak by wyszedł co ten uczynił z uśmiechem na twarzy, zostawiając kochanków samych sobie



wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 13

Syriusz biegł przez korytarz potrącając tych niewielu uczniów którzy kręcili się po drodze, ale się nie zatrzymał.
Był tak wściekły, że gdyby się zatrzymał chociaż na chwilę, mógłby zaatakować niewinną osobę, a tego nie chciał. Nie będzie taki jak oni.
Dlatego biegł nie oglądając się za siebie i niemal nie widząc niczego przed sobą.
Wybiegł z zamku i dalej gnał przed siebie w stronę lasu, tam albo uda  mu się uspokoić, albo jednak wykona to co zamierzał. W tej chwili było mu wszystko jedno.
Gdy tylko zniknął w gąszczu drzew przeniósł się do domu, był wdzięczny Remusowi że rok wcześniej zmusił wszystkich do nauki teleportacji, tak na wszelki wypadek mówił.

W mgnieniu oka znalazł się w domu i przybrał formę dużego czarnago psa, po czym ruszył pędem przez salon i obszerny hol do gabinetu ojca. Za kilka minut to wszystko w końcu się skończy i obaj nareszcie będą wolni.

Tom nie miał dobrego dnia. Od czasu rozstania z ukochanym był wręcz wściekły.
Na samego siebie i na swoich sprzymierzeńców, że ośmieli mu się przeszkodzić, gdy on tak dobrze się bawi. Stał teraz na przeciw tych durni i wysłuchiwał o ich nie kompetencji, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wbiegła z jakiegoś powodu spóźniona Bellatriks Lestrange, co było o tyle dziwne, że jej mąż już dawno tu był.
-Panie!- Krzyknęła zatrzymując się u jego stóp
-Co to ma znaczyć!- Warknął celując w nią różdżką
-Właśnie otrzymałam list od niejakiego Severusa Snapea...
-I?- Coraz bardziej tracił cierpliwość
-On wie że jestem spokrewniona z Blackiem...- odpowiedziała czując coraz większy strach, nigdy go takim nie widziała
-Daj mi go- rozkazał przeczuwając coś złego
                               
                                      Pani Lestrange
   Chyba zrobiłem coś bardzo głupiego. Syriusz Black może być w dużym niebezpieczeństwie.
  Jestem niemal pewien, że chce zemścić się na rodzicach. 
   Wiem, że nie jesteście ze sobą blisko, ale przez wzgląd na rodzinę, nie daj mu zrobić nic czego by żałował.
                                                  
                                      Severus Snape


Lucjuszu, Rudolfie, udajcie się do domu Blacków- powiedział, nie patrząc na zebranych- Zabierzcie Syriusza i przyprowadzicie go tutaj. A tych których nazywa rodziców sprowadźcie do lochów

-Oczywiście- obaj skłonili się i zniknęli
-Tom?- Odezwała się cicho Narcyza
-Dzisiaj oboje zginą- ują ją za rękę jakby chciał dodać otuchy
-Dobrze- jej oczy na powrót stały się zimne i spojrzała na siostrę obie już wiedziały co się stanie i były zadowolone.

Syriusz wbiegł do gabinetu i przez chwilę obserwował pijanego ojca. Nawet nie było mu żal. Nie bał się kary, nawet więzienie będzie lepsze. No i Reg będzie już bezpieczny. Zrobi to dla niego.
Bardzo cicho podszedł do sofy i już miał zatopić zęby w jego szyi gdy usłyszał za sobą czyjeś głosy.

-Gdzie mamy go szukać?- Zapytał Rudolf
-Nie jestem pewien. Nigdy tu nie byłem- przyznał Lucjusz
-On na prawdę...?
-Tak- uśmiechnął się do przyjaciela- Poczekaj, widzisz?- Wskazał na dywan, na którym widać było świeże mokre ślady
-Myślisz, że to on?
-Warto sprawdzić- wyjął różdżkę i obaj ruszyli za odbitymi łapami.

-To tu!- Krzyknął Rudolf na widok ogromnego psa. Lucjusz w mgnieniu oka znalazł się obok
-Syriusz?- Zwrócił się do zwierzęcia, a to zawarczało w odpowiedzi.
Śpiący mężczyzna zaczął się przebudzać i nagle wszystko stało się bardzo szybko i jednocześnie. W korytarzu stanęła pani domu, miotająca w nich zaklęciami. Lucjusz szybko się z nią uporał, jednocześnie uskakując przed animagiem, który rzucił się na niego wściekle. Rudolf znalazł się na podłodze duszony przez pana Blacka. Ale gdy Syriusz zorientował się w sytuacji podniósł się i zaatakował ojca.
Polała się krew i dopiero gdy wycie kopanego psa i krzyki Blacka rozległy się w całym domu Lucjuszowi udało się opanować chaos.
Najpierw unieruchomił mężczyznę, następnie uspokoił zwierzę i z pomocą Rudolfa uśpił go najdelikatniej jak mógł nie używając drastycznych zaklęć. Dopiero gdy wszystko było gotowe i zabezpieczone udali się do Twierdzy.

-Co się tam stało?- Usłyszeli Rebastana
-Gdzie jest Syriusz?- Tom wszedł mu w słowo
-Wszystko wam powiem, ale najpierw załatwmy sprawę z nimi. A Syriusz jest tu- wskazał na psa.
Tom pstryknął palcami i więźniowie zniknęli. Podszedł do psa i przez chwilę przyglądał mu się w milczeniu, ukląkł przy nim i pogłaskal
-Kochany mój- wyszeptał i wyciągnął różdżkę by ściągnąć z niego zaklęcia. Chłopiec był nieprzytomny a jego twarz nosiła ślady bólu- Możecie odejść wezwę was- zwrócił się do pozostałych podnosząc się z ukochanym na rekach. Nikt mu się nie sprzeciwił i gdy zostali sami przeniósł go do sypialni.

Nie chciał go zostawiać, ani nawet budzić, bo po zbadaniu go okazało się że ma połamane żebra. Ktoś potraktował go okropnie i był niemal pewny, że część jego obrażeń jest z winy Lucjusza. Z nim również się policzy. Nikt i w żadnym wypadku nie miał prawa robić mu krzywdy.
Znalazł odpowiednie eliksiry w łazience i znów usiadł na łóżku, delikatnie głaskał go po twarzy i obserwował jak powoli odzyskuje przytomność
-Tom?- Odezwał się cicho patrząc na niego ze zdziwieniem
-Ci... Skarbie nie ruszaj się bardzo oberwałeś- już trzymał w ręce fiolkę
-Ale jak...?- Był coraz bardziej zdziwiony, bo skąd wiedział i jak się tu znalazł? I gdzie jest to tu?
-Wszystko ci wyjaśnię ale jeszcze nie teraz- pocałował go w czoło- Wypij teraz- nie czekając wlał mu do gardła eliksiry i patrzył jak znów zapada w sen. Tym razem leczniczy.
Gdy się obudzi będzie musiał mu wszystko powiedzieć i być może straci go na zawsze. Teraz pozostało mu tylko czekać cierpliwie na obrót wydarzeń.


#################################################################################
1 Znów zmieniał fabułę ale ta bardziej mi teraz odpowiada. Mam nadzieję że wam też.
2 Zapraszam dzisiaj na prologi nowych blogów i dajcie znać który kontynuować jako pierwszy

środa, 30 maja 2012

Rozdział 12

Syriusz siedział nad książkami w kącie pokoju wspólnego. Ale nie mógł się skupić. To wszystko co się stało, poprzednia noc i jeszcze słowa Snapea było tego za dużo.
No i jeszcze nie mógł z nikim o tym porozmawiać, bo niby z kim?
-Syri- z rozmyśleń wyrwał go głos Jamesa
-Tak?- Podniósł wzrok
-Coś ostatnio mnie unikasz- usiadł naprzeciwko niego
-Wcale- uśmiechnął się w stronę chłopaka
-A mnie się zdaje że tak. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a ja o wszystkim dowiaduje się od twojego brata. No i jeszcze przed wakacjami obiecałeś mi pomóc z Lili ..
-Wiem, wiem i już właśnie zamieniam się w słuch. Jaki masz plan?- Chociaż tak na prawdę nic go to nie obchodziło a myślami krążył od Toma do Regulusa. Od ogromnego szczęścia do dużych zmartwień. Takie huśtawki emocji źle wpływały na jego brzuch, nagle zaczął go boleć.
-...I co na to powiesz?- Usłyszał nagle
-Tak Rogaczu, to dobry pomysł- zmusił się do jeszcze jednego uśmiechu- Muszę iść nie najlepiej się czuję- i wstał pospiesznie
-Iść z tobą?- Zawołał za nim, ale w jego głosie nie było troski, bardziej ciekawość
-Nie, masz swoje sprawy- pomachał mu i wybiegł z pokoju wspólnego. Będąc już na korytarzu uspokoił się trochę.Miał wrażenie że to James pogorszył jego stan. Samo patrzenie na niego w ostatnich czasach.

Wyszedł na błonie by trochę pomyśleć. Czuł się zmęczony ale bardzo szczęśliwy. Za każdym razem gdy zamykał oczy przypominał sobie swój pierwszy raz i jak wszystko było takie wspaniałe. To uczuci bezpieczeństwa i miłości. A jednocześnie był niemal pewny że coś się stanie i nie będą mogli być razem. Dlatego nie chciał zwierzać się przyjaciołom.
-Wszystko u ciebie dobrze?- Usłyszał Remusa
-Tak, czemu pytasz?- Zwrócił się do niego
-Bo masz dużo na głowie- odpowiedział z tajemniczym uśmiechem na twarzy
-Reg ci powiedział- zrozumiał nagle
-Co nieco- usiadł na trawie
-Nie chcę o tym rozmawiać- też przysiadł
-A James, czy już się pogodziliście?
-Nie i wątpię że kiedyś to zrobię
-Tylko mu tego nie mów, on jest ostatnio zbyt blisko z Albsem
-Martwi cię to?- Zdziwił się
-A ty?- Odpowiedział pytaniem
-Z roku na rok jesteś coraz dziwniejszy- roześmiał się
-Przywykłeś- i on zaczął się śmiać- A teraz muszę lecieć wyobraź sobie że mam randkę
-O-był szczerze ucieszony- Opowiedz mi wszystko
-Pewnie- wstał i odszedł.
Syriusz patrzył jeszcze przez chwilę za odchodzącym przyjacielem. Dałby wiele żeby być tak beztroski jak on.
Nagle wylądował przed nim jastrząb Toma i upuścił przed nim list, po czym odleciał jakby w pośpiechu. Patrzył na to zdziwiony. Czyżby ukochany się rozmyślił? Z oszalało bijącym sercem rozerwał kopertę

                                                    Kochany
                           Raz jeszcze proszę Cię o wybaczenie za dzisiejszy dzień.
               I mimo, że jestem tak daleko od Ciebie  moje myśli są obok. Mam nadzieję, iż 
             dotarłeś szczęśliwie i bez zbędnych przygód.
              Będę w stanie spotkać się z Tobą w przyszłą niedzielę. Ale niestety nie na tak długo.
              Odeślij proszę jedną ze szkolnych sów.
                                                           Kocham Cię całym sercem i duszą
                                                                                          Tom


I chociaż może nie był to najbardziej romantyczny list na świecie zrobiło mu się ciepło na sercu a błogi uśmiech rozjaśnił jego twarz.
Spojrzał na zegarek, już był spóźniony na spotkanie ze Snapem. Zaczął więc biec.

-No i w końcu- odezwał się gdy tylko Syriusz przekroczył próg pokoju
-Miałem coś do załatwienia- odpowiedział- Czego chcesz?
-Wasz ojciec domyśla się że Reg się ze mną spotyka, wczoraj dostał list...
-Co?!- Aż usiadł z przerażenia
-Musisz coś z tym zrobić
-Tak, wiem- wstał i podszedł do niego- Reg będzie bezpieczny masz moje słowo- z wahaniem położył mu rękę na ramieniu
-Nie powiedziałby ci, uznałem że powinieneś wiedzieć
-I za to ci dziękuję. Teraz to moja sprawa, a ty zajmij się nim, kocha cię- odsunął się od niego
-Tak jak i ja jego- Severus popatrzył mu w oczy
-Po prostu się nim opiekuj- powiedział podchodząc do drzwi. Już wiedział co powinien zrobić. Ojciec już nigdy nie dotknie Regulusa. Nie jeśli zrobi to co konieczne.



środa, 23 maja 2012

Rozdział 11

-Tom?- Usłyszał zaspany głos ukochanego
-Tak kochany?- Spojrzał na niego znad papierów i ksiąg
-Co robisz?- Położył mu rękę na kolanie
-Tylko czegoś szukam- uśmiechnął się do niego i wszystko zniknęło- Odpocząłeś?
-Tak- usiadł i pocałował go w policzek
-Na pewno jesteś głodny- Syriusz tylko skinął głową zamyślony- Kochany coś ci się nie podoba?- Zapytał zaniepokojony Tom widząc minę kochanka
-Wszystko jest idealne- ujął jego rękę ale się nie uśmiechnął- Myślę tylko że będę musiał wrócić do szkoły, do rodziny
-Kochany co cię dręczy?- Posadził go sobie na kolanach twarzą do siebie i objął
-Tom- wyszeptał i głos całkiem mu się załamał, bardzo rzadko płakał, nauczono go że to oznaka słabości, ale tym razem to wszystko go przerastało. Tu było mu tak dobrze, ale wiedział że to już nie długo się skończy i będzie musiał wrócić do brutalnej rzeczywistości w której coraz częściej czuł się bardzo nieszczęśliwy
-Ci... Nie musisz mi mówić- powiedział gładząc go po długich włosach, ale w środku aż się w nim gotowało, chciał pozabijać w bardzo brutalny i powolny sposób każdego kto doprowadził jego ukochanego do takiego stanu
-Chcę- popatrzył na niego, ocierając łzy- Chodzi o moich rodziców. Oni... Są bardzo surowi..
-Kochany- przerwał mu ostrzegawczo, nie znosił półprawdy
-Dodrze, to ci powiem!- Zerwał się na nogi- Oboje się na nami znęcają! Już od wczesnego dzieciństwa!
Tom podszedł do niego i przytulił bez słowa. Teraz wiedział że Narcyza miała prawo mu grozić. I przyrzekł sobie że ich dopadnie i to już nie długo.
-Już dobrze. Spokojnie- tym razem całował go po twarzy
-Tom? Muszę wracać?- Zapytał cicho gdy już trochę się uspokoił
- Wybacz, wiesz że wolałbym żebyś ze mną został- wyczarował kanapę, bo miał już dość siedzenia na trawie
-Ale nie mogę- dokończył siadając obok mężczyzny
-Jeszcze nie teraz kochany- wziął go za rękę- Ale przyrzekam ci że któregoś dnia się tobą zaopiekuję- złożył pocałunek na wewnętrznej stronie dłoni Syriusza patrząc mu w oczy
-A czy możemy...-spuścił zawstydzony wzrok, ale po chwili pewnie spojrzał na mężczyznę a jedna z jego rąk powędrowała do paska u jego spodni
-A więc to ci chodzi po głowie?- Roześmiał się Tom i zaczął go całować teraz bardziej namiętnie i to on przejął inicjatywę, popchnął go na kanapę, tak żre ten leżał,  a sam bardzo powoli go rozbierał
-Tom! - Zniecierpliwił się po jakimś czasie
-Daj mi się sobą nacieszyć- powiedział rozpinając mu spodnie i koszulę w tym samym czasie. I już gdy był nagi pod nim coś mu przeszkodziło. W kieszeni miał schowaną przypominajkę, która właśnie się odezwała.
-Kochany, wybacz ale...- pocałował go w obojczyk
-Też to czułem, penie musisz pracować- miał bardzo rozczarowaną minę i nie udało mu się tego ukryć nim mężczyzna to zauważył
-Ty jesteś najważniejszy- przysunął go do siebie
-I ja powinienem wracać- zaczął się ubierać patrząc przed siebie
-Syriuszu popatrz na mnie- Tom był zirytowany, to znowu nie szło po jego myśli.
-Tak?- Ta mina której już nigdy nie chciał widzieć na ukochanym obliczu
-Wynagrodzę ci to przy następnym spotkaniu, już za tydzień- zapiął mu rozporek i raz jeszcze wziął w objęcia
-Na prawdę?- Zapytał z nadzieją w głosie
-Wiesz że cię kocham i że gdyby to ode mnie zależało nie rozstawałbym się z tobą
-Wiem- pocałował go i wstał- Będę czekał jak grzeczny chłopiec w szkole- uśmiechnął się łobuziarsko
-Tylko pamiętaj jesteś mój i nikt nie ma prawa cię dotknąć- z tymi słowami złączył ich usta w namiętnym pocałunku i przeniósł z powrotem do domu
-Będę o tym pamiętał- przytulił się jeszcze do niego i dopiero po paru minutach odszedł by zabrać swoje rzeczy
-Kochany będę tęsknił- wziął go za rękę
-Ja za tobą też- miał łzy w oczach
-Do przyszłego tygodnia więc- i jeszcze jeden krótki pocałunek
-Tak- i już go nie było żeby bardziej się nie rozkleił.
Tom jeszcze przez chwilę obserwował go z okna po czym przeniósł się do Twierdzy bo już na niego czekali.

Syriusz tymczasem szedł ulicą wspominają ostatnią noc. Była taka jaką sobie wymarzył i ten poranek cudowny. Najgorsze było jednak rozstanie, ale to już nie zależało od nich.
I gdy tak sobie wędrował z uśmiechem na twarzy ktoś  złapał go od tyłu za ramiona i pociągnął w ciemną uliczkę
-Hej! Co jest!!- Wyrwał się napastnikowi i odwrócił w jego stronę
-Musimy porozmawiać- odezwał się Severus- Ale nie tu bądź wieczorem w pokoju życzeń sam. Reg nie może wiedzieć
-Dobrze- odszedł teraz już trochę zaniepokojony.
Skoro ten się do niego odezwał to musi być bardzo ważne a jedyne co ich łączy to jego brat więc zaczął się martwić.
Na resztę dnia pozostało mu tylko czekanie i wymyślanie w głowie najgorszych scenariuszy.





czwartek, 17 maja 2012

Rozdział 10

Gdy Syriusz obudził się następnego ranka przez kilka sekund nie pamiętał gdzie jest i dopiero gdy poczuł jakiś ruch za sobą wspomnienia ostatniej nocy wróciły
-Dzień dobry kochany- Tom pocałował go w niezwykle czuły kark- Mam nadzieje że dobrze spałeś
-Tak- odwrócił się do niego- A ty?
-Oczywiście- wziął go w ramiona i przytulił- Musisz dziś wracać do szkoły?
-Nie. Reg mnie kryje- nagle poczuł wielką falę miłości do młodszego brata
-To twój...?- Tom musiał się dowiedzieć czy to co mówiła Narcyza jest prawdą
-Brat- roześmiał się
-Wybacz kochany. Po prostu nie wiem- pocałował go
-Ja o tobie też nie- Syriusz właśnie teraz zdał sobie że nic tak naprawdę nie wie o ukochanym mężczyżnie
-Jestem sierotą- wyznał po chwili, bo co innego miał powiedzieć
-Przykro mi- uśmiech Syriusza zmalał nagle
-Nie bądź smutny kochany- nie mógł się powstrzymać przed pocałowaniem go raz jeszcze, te usta któregoś dnia przyprawią go o śmierć- Miałem dobre dzieciństwo
-To co dzisiaj robimy- Syriusz zmienił szybko temat, bo nie był w stanie mówić o swojej rodzinie i nie chciał jeszcze bardziej psuć nastroju im obu
-Sam nie wiem- przeniósł się na kochanka i powoli zaczął lizać jego szyje.
Tak jak i ostatniej nocy postanowił się nie spieszyć. Syriusz cieszył się każdym dotykiem doświadczonego języka i rąk ukochanego. Sam nieco jeszcze nieśmiało błądził rękami po jego plecach i klatce piersiowej.
Tom torturował go powoli bawiąc się jego sutkami, doprowadzając go do krzyku  rozkoszy i zniecierpliwienia
-Bądź grzeczny- wyszeptał mu do ucha z uśmiechem i bez ostrzeżenia położył swoją zimną rękę na erekcji Syriusza
-Tom!- Krzyknął i doszedł jak niedoświadczony dzieciak. Spłonął rumieńcem i odsunął się od mężczyzny
-Kochany aż tak ci się podobam?- Po prawdzie to bardzo mu to pochlebiało
-Ja.. tego...- i schował głowę pod kołdrę, nawet ostatniej nocy tak się nie skompromitował
-Kochany mój- odrzucił przykrycie i wziął ukochanego w objęcia- nic się nie stało, a ja nie powinienem tak długo zwlekać- pocałował go w czoło i usłyszał że burczy mu w brzuchu.
No tak, nie tylko to zrobił źle. Bardzo niechętnie wstał by poszukać różdżki. Syriusz z lekkim uśmiechem obserwował jak nagi mężczyzna miota się po sypialni. Bez słowa wstał i podniósł to czego szukał
-Po co ci różdżka?- Zapytał oglądając przedmiot
-Jesteś głodny- odwrócił się w jego stronę, wciąż jeszcze był podniecony, obaj byli. Chłopak zamyślił się przez chwilę po czym wyczarował duże śniadanie.
Tom stał mimo to przez jakiś czas niezdecydowany, gdzieś w jego świadomości utkwiło że to on powinien dbać o ukochanego.
-Nie lubisz?- Zapytał Syriusz zmartwiony- Mogę zmienić
-Nie kochany- zajął miejsce przy stole obok ukochanego- Jedzmy już- nalał sobie gorącej kawy i w milczeniu zaczęli śniadanie

Regulus od wczesnych godzin porannych unikał Jamesa Pottera.
Wczoraj obiecał bratu że będzie go krył ale z tym idiotą  niemal go szpiegującym to wcale nie było takie proste
-Reg!- usłyszał za sobą głos Remusa
-O cześć nie widziałem cię- uśmiechnął się do niego nerwowo
-Unikasz dzisiaj ludzi...
-Ja...- wiedział że jemu można ufać więc po szybkim rozważeniu za i przeciw zaczął mówić-  Nie chcę żeby James wiedział ale ja i Syriusz mamy kogoś...
-Spotykasz się z Snapem- wszedł mu w słowo
-Tak. A Syriusz ma kogoś spoza szkoły jest chyba koło 30...
-Nie martw się nikomu nie powiem- uśmiechnął się i odszedł.  A Regulus trochę uspokojony pobiegł na spotkanie z  ukochanym na które już był spóźniony.

Po obfitym śniadaniu Tom postanowił zabrać ukochanego w swoje ulubione miejsce.
-Sam to zrobiłeś?- Zapytał rozglądając się z zachwytem
-Kiedyś miałem taki sen- wyjaśnił obejmując go mocniej, na co Syriusz odwrócił się do niego stanął na palcach i pocałował.
Polana na której się znaleźli była jakby w chmurach no i te kolory. Nigdy jeszcze nie widział niczego piękniejszego. Było tu też zupełnie cicho. Płynął strumień a słońce grzało przyjemnie.
Położyli się na trawie ale nie po to żeby się kochać tylko po to żeby być obok, bo obaj nie wiedzieli kiedy następnym razem będzie im dale być ze sobą na dłużej
-Tom a co z wojną?- Odezwał się nagle Syriusz
-Co masz na myśli?- Popatrzył na niego zdziwiony
-Po której jesteś stronie?
-Żadnej kochany to mnie nie interesuje- wiedział że kiedyś będzie musiał wyznać mu prawdę
-Ja też- zrelaksował się w ramionach ukochanego
-Martwi cię to?
-Nie chciałem tylko wiedzieć- ziewnął
-O nic się nie  martw kochany nie pozwolę byś nigdy cierpiał- pocałował go delikatnie w usta
-Będziemy zawsze razem?- Zapytał zamkniętymi oczami
-Nikt i nic nigdy nas nie rozdzieli- machnął różdżką i okrył ukochanego wyczarowanym kocem. A sam przwyołał z domu nieszczęsne papiery wpadł na pomysł jak zatrzymać ukochanego przy sobie bez względu na wszystko, bo nawet jeśli go kocha istnieje szansa że go zostawi.
Z uśmiechem spojrzał na śpiącego chłopca, teraz był jeszcze pieniejszy
-Kocham cię i nigdy nie pozwolę ci odejść- pogłaskał go i z cichym westchnieniem powrócił do pracy czując obok siebie ciepło ukochanego ciała za którym tak bardzo tęsknił.


#################################################################################
Rozdział może nie najlepszy ale poproszę o komentarze:) i zajrzyjcie też na inne moje blogi tam też zostawcie swój ślad:)






środa, 9 maja 2012

Rozdział 9*

Syriusz zaczął się czuć jak kobieta strojąca się na pierwszą randkę.
I w pewnym tak właśnie było. Już od godziny stał przed lustrem i krytyczne oglądał swoje odbicie, chociaż wszyscy zawsze mówili jaki jest przystojny. Teraz nie  czuł się najlepiej, właściwie to zostałby w wieży najlepiej zakopany pod kołdrą.
Zdążył już przymierzyć wszystkie ubrania jakie posiadał i wszystkie wylądowały na podłodze. Nie nadawał się do tego zupełnie
-Syri!- Regulus przystanął w drzwiach i zaczął się śmiać
-I co ci  tak wesoło?- warknął na brata
-No bo... Za chwilę się spóźnisz- usiadł po turecku na stercie spodni
Wiem...ale nie mam co na siebie włożyć- przyznał z miną skazańca. To oczywiście wywołało jeszcze większy wybuch śmiechu
-Tom będzie cię uwielbiał we wszystkim, a raczej bez niczego- stwierdził z wszystko wiedzącą miną gdy opanował śmiech
-Aleś ty mądry- skomentował sarkastycznie i bez przekonania nałożył czarne skórzane spodnie
-Idź już bo jeszcze sobie pójdzie- podniósł się i unikając ciosu poduszkę wybiegł z sypialni.
Młody miał racje było już bardzo późno, dlatego też zarzucił to co miał pod ręką i wymknął się z dormitorium.
Resztę trasy pokonał już szybko i bez przeszkód.

Ulica była spokojna i nie widział na niej wielu przechodniów co akurat było mu bardzo na rękę. Jego nerwy szalały. Raz był całkiem spokojny za chwilę znowu chciał uciekać
-Witaj kochany- odwrułcił się gwałtownie na te słowa- wybacz że czekałeś- i znalazł się w objęciach ukochanego
-Dopiero przyszedłem- przytulił się do niego
-Powinieneś się cieplej ubrać drżysz- wyszeptał mu do ucha i otulił swoją peleryną
-To nerwy- przyznał ale nie odsunął się
-Kochany mój wszystko będzie dobrze- złożył na jego ustach delikatny pocałunek- chodźmy już

Tom prowadził go do bardzo dawno nie używanego domu, które na szczęście zdążył przygotować, tak żeby ukochany czuł się w nim jak najlepiej. Był zdeterminowany, żeby uczynić tą noc jak najlepszą.
-Jesteśmy już- odezwał się po dłuższym czasie  cichej wędrówki i zatrzymał się przed małym dworku parę metrów za wioską
-Jest piękny- powiedział Syruisz i na nowo serce zaczęło mu walić jak oszalałe.  Bał się tego co zdarzy się w środku, nie czuł się do końca gotowy, ale już powiedział a więc teraz czas na b.
-Kochany jeśli nie będziesz chciał nie posunę się do niczego więcej niż pocałunki- z tymi słowami wziął go na ręce i wniósł do domu.
-Chcę tego Tom- powiedział gdy tylko przekroczyli próg a mężczyzna nie zatrzymał się tylko wszedł na schody wyraźnie kierując się do sypialni
-Cieszy mnie to kochany- pocałował go- ale nie będę naciskał- otworzył drzwi i dopiero teraz go postawił.
Pokój tonął w świecach, a duże łóżko przykryte było czerwonym aksamitnym prześcieradłem. Zasłony szczelnie zasłonięte a w powietrzu delikatny waniliowa woń.
-Podoba ci się?- Zapytał obejmując Syriusza
-Bardzo- tym razem to on go pocałował. Trawli przez chwilę w tym romantycznym pocałunku ale Tom szybko się nim znudził i przejął nad nim całkowitą kontrolę. Już mniej delikatnie wsunął język do chętnych ust chłopca i przysunął go jeszcze bliżej do siebie, trzymając ręce na jędrnych pośladkach.
Syriusz mruknął z zadowolenia i trochę nieśmiało dołączył swój język do zabawy.
Nie wiadomo kiedy znaleźli się przy łóżku. Mężczyzna lekko pchnął na nie ukochanego i w kilka sekund okrył jego ciało swoim. Teraz całował i lizał jego szyje. Syriusz coraz śmielej dotykał kochanka, teraz jego ręce wślizgnęły się pod jego koszule i wodził palcami po wspaniale wyrzeźbionej klatce piersiowej i raz po raz wydawał z siebie jęk rozkoszy. Okazało się że ma bardzo wrażliwą szyję.
Tom robił się coraz twardszy, dotyk tych niedoświadczonych rąk sprawiał że bardzo trudno było mu utrzymać nad sobą kontrolę, no i to jaki był wrażliwy. Chciał go posiąść tu i teraz bez pamięci. Ale opanował się gdy poczuł że i Syriusz jest już całkiem podniecony. Oderwał usta od obojczyka ukochanego i nie zważając na protest podniósł się do siadu
-Robię coś nie tak?- Zapytał zdezorientowany chłopiec
-Nie kochany- pogłaskał go po policzku- Ale chcę trochę zwolnić. Jadłeś?
-Tak- skłamał szybko Syriusz
-To może kąpiel?- uśmiechnął się do niego
-Chętnie- odwzajemnił uśmiech i zarzucił mu ręce na szyje. Tom podniósł go w międzyczasie zaklęciem pozbawił ich ubrań. Co okazało się dużym błędem bo Syriusz był idealnie zbudowany, do tego opalony i całkiem gładki na piersi. Dlatego też postanowił się pospieszyć.
-Tom?
-Tak kochany?- Oderwał wzrok od męskości ukochanego
-A może by tak....- umilkł zażenowany
-Powiedz- wszedł do łazienki i stanął przy wannie wielkości małego basenu.
To pomieszczenie również tonęło w świecach
-Czytałem że można połączyć kąpiel i sex- Syriusz nie patrzył na niego
-Kochany to twój pierwszy raz. Jesteś pewny?- Wszedł do wanny i posadził ich w ciepłej pachnącej wodzie
- Nie wytrzymam już dłużej- szepnął mu do ucha i tym razem to on zaczął delikatnie całować szyję mężczyzny.
Tom tymczasem masował pośladki ukochanego i zaczął je odsuwać, żeby dostać się do ciasnego kanalika. Nie robił jednak nic więcej. Przniósł jedną dłoń na nabrzmiałą męskość chłopca i zaczął ją lekko ściskać. Syriusz gdy to poczuł odchylił głowę do tyłu i jęknął.
To był pierwszy raz gdy ktoś tam go dotykał i było to dużo lepsze niż gdy on sam to robił.
Mężczyzna po chwili zdecydował się na delikatne włożenie małego palca w ciasną dziurkę. Syriusz syknął z bólu
-Rozluźnij się kochany-wyszeptał i polizał mu ucho. Chłopak odetchnął głęboko i zamknął oczy. Dłoń na jego penisie poruszała się teraz szybciej i na tym się skupił. Tom wyszeptał zaklęcie nawilżające bo pomimo wody to nie było takie łatwe, chyba nawet sam nigdy nie próbował sam się rozciągnąć.
Syriusz złapał go za szyję i przywarł całym ciałem gdy poczuł orgazm. Doszedł z gardłowym krzykiem i położył mu głowę na ramieniu
-Wszystko dobrze?- Zapytał Tom wsuwając w rozluźniony tyłeczek już 2 palce
-Tak- wychrypiał i zdecydowanie ujął członek mężczyzny w swoje dłonie. Teraz to on chciał dać mu przyjemność.
Tom poruszał palcami i trafił w prostatę, na co Syriusz już zmęczony po pierwszym orgazmie ugryzł go w ramię i złapał jego męskość jeszcze silniej poruszając ręką w górę i w dół. Mężczyzna dołączył jeszcze jeden palec i po kilku ruchach wyjął je szybko. Był na skraju, a nie chciał dochodzić w ten sposób
-Unieś się jeszcze- poprosił całując kochanka w usta. Ten zrobił to szybko i nabił się na twardy członek- Powoli. Nie spiesz się. Oddychaj
Syriusz mimo tego że Tom był bardzo dobrze obdarzony przez naturę i że mimo nie był już tak ciasny zacisnął oczy i zsunął się po całej długości członka kochanka.
Obaj krzyknęli Tom z rozkoszy a Syriusz z mieszanki bólu i przyjemności. Mężczyzna objął go mocniej i zaczął całować bardzo namiętnie i zachłannie. Chłopak gdy przyzwyczaił się do dziwnego uczucia i usadowił wygodniej powoli spróbował się poruszyć. Było mu coraz lepiej i po kilku chwilach jęczał już z przyjemności a gdy i Tom zaczął unosić biodra nie mógł się już powstrzymać i krzyczał z rozkoszy przyspieszając ruchy.
Mężczyzna powstrzymywał się jeszcze kilka minut. Ukochany znów był sztywny i gotowy. Dlatego też przyspieszył i unosił biodra coraz gwałtowniej.
-Teraz kochany- wyszeptał nu do ucha i ugryzł je delikatnie.
Obaj doszli w tym samym czasie. Syriusz niemal zemdlony opadł na pierś kochanka
-Jesteś wspaniały- Tom uniósł jego twarz i ucałował spierzchnięte usta
-Kocham cię- szepnął i znów ułożył mu głowę na piersi
-Ja ciebie też- mimo tego jego nogi wciąż nie pracowały tak jak powinny wyszedł z wanny. Był już zmęczony a nie chciał tu usypiać.
Po raz kolejny tego wieczoru wziął ukochanego na ręce i zaniósł do łóżka. Syriusz już spał. Przykrył ich obu i wziął go w ramiona.
Kilka minut obaj już spali.






poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 8

Syriusz już od rana nie mógł się na niczym skupić. A jeszcze musiał unikać przyjaciół, żeby uniknąć niewygodnych pytań, nie chciał tego.
No i był jeszcze Regulus nie widział go od wczoraj i już zaczął się o niego niepokoić. Na szczęście dla Severusa jego też nie było, więc pewnie wszystko było dobrze.
Mimo to uspokoiłby się widząc brata w szkole
-Syriuszu idziesz dzisiaj z nami do wioski?- Zapytał James, po śniadaniu
-Sam nie wiem nie czuję się jakoś najlepiej- skłamał
-Może idź do skrzydła szpitalnego- zaniepokoił się Remus
-Po prostu się położę- posłał im lekki uśmiech- A wy idźcie
-No skoro tak- James już ciągnął za sobą Petera- To odpoczywaj, widzimy się wieczorem
-Pewnie że tak- i poszedł do dormitorium. Chyba na prawdę nie czół się najlepiej, chociaż pewnie to tylko nerwy.

Tom obudził się z ogromnym bólem brzucha. Był zdenerwowany i z tego powodu chciało mu się śmiać. Dorosły mężczyzna bał się spotkać z nastoletnim kochankiem by po raz pierwszy się z nim kochać.
Gdyby przydarzyło się to komuś innemu miałby dobrą zabawę, ale w tej sytuacji nie było mu do śmiechu
-Tom czy coś się stało?- Zapytał Lucjusz gdy ten siedział nieruchomo nad biurkiem od dobrych paru minut
-Nie nic- odpowiedział nieobecnym głosem
-Jesteś zdenerwowany- usiadł na przeciwko niego
-Można tak powiedzieć- nie patrzył jednak na przyjaciela
-To znaczy że ci na nim zależy- Lucjusz uśmiechnął się do Toma i skierował rozmowę na bardziej przyziemne sprawy

-Syri!- Głos brata wyrwał go z drzemki
-Już jesteś?- Podniósł głowę ze stołu i spojrzał na  Regulusa
-Tak, przed chwilą wróciłem- usiadł obok- Mówię ci było wspaniale- rozmarzył się
-Cieszę się bardzo- uśmiechnął się do niego.  Młody zasługiwał na szczęście
-Tak wszystko ci opowiem- ożywił się znowu
-Nie trzeba- wstał- Zresztą i ja dziś wieczorem wychodzę
-A tak. Ty i ten Tom
-Tak- teraz to Syriusz się rozmarzył. Teraz gdy uciął sobie dość długą drzemkę stwierdził że nie ma powodu do nerwów
-Powiem twoim znajomym że ojciec cię wezwał- Regulus nagle spoważniał i on przeczuwał że Huncwoci są niemal w rozpadzie
-Dzięki młody- i już musiał iść bo tyle jeszcze miał do zrobienia.
W sypialni na łóżku zobaczył niewielką paczuszkę. Już wiedział od kogo jest, więc nie przestając uśmiechać się jak głupi szybko ją otworzył. Pierwszą rzeczą jaką zobaczył był krótki liścik


                                          Kochany Mój
Wprost nie mogę doczekać się dzisiejszego wieczoru. Chcę żebyś nie czuł strachu, zaopiekuję się Tobą.
Spotkajmy się więc o 18 przy głównie ulicy. Na pewno Cię odnajdę. I proszę Cię Kochany nie denerwuj się. Wszystko będzie dobrze. Ja sam byłem zdenerwowany, ale to przecież Ty więc nie mam ku temu powodów.
Wybacz piszę bzdury. 
Mam nadzieję że prezent przypadnie Ci do gustu. 
Do zobaczenia wieczorem.


                                                                    Kochający całym sercem i duszą Tom


Syriuszowi zrobiło się gorąco i bardzo przyjemnie. Nikt chyba tak nie pisał, miał duże szczęście i być może było to babskie myślenie ale był niemal pewny że nic ich nigdy nie rodzieli.

Teraz sięgnął po paczkę i już bez oporów rozerwał papier. W środku było jeszcze czarne pudełeczko, a w nim przepiękna bransoletka z srebrnymi i złotymi muszelkami.
Założył ją szybko i  nie przestając się uśmiechać powoli zaczął się rozbierać, przydałby mu się prysznic i musiał jeszcze coś zjeść, a obiad już się kończył.
Miał coraz mniej czasu.

-Tom- do pokoju weszła Narcyza
-Słucham cię moja droga- lubił ją Lucjusz dobrze wybrał
-Po prostu nie chcę żebyś go skrzywdził. Bella mówiła że do niej napisał..
-Nie martw się twój kuzyn jest w dobrych rękach-uśmiechnął się do niej
-Mam nadzieje bo możesz sobie  i być Lordem Voldemortem ale Syriusz to moja rodzina którą przyznaje odsunęłam od siebie ale z tym koniec. Więc jeśli będzie przez ciebie płakał, możesz być i samym Merlinem to ci nie pomoże bo będziesz cierpiał
-Cieszę się że mnie ostrzegłaś. Ale nie było to konieczne. Prędzej oddam się w ręce ministerstwa niż doprowadzę go do łez
\-I tak ma być- posłała mu mordercze spojrzenie i wyszła.
Tom z uśmiechem podszedł do kominka. Była 17.30.


#################################################################################
Wiem wiem krótko. Ale kolejna notka będzie bardzo specjalna:)

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 7*

Regulus nerwowo przełykał ślinę i patrzył w stron drzwi jednej z przytulniejszych herbaciarni w Hogsmeade.
Był piątkowy wieczór.
Czekał tu już prawie godzinę i z każdą minutą denerwował się coraz bardziej. A co jeśli Severus jednak nie przyjdzie? Co jeśli to wszystko to był tylko okrutny żart?
Gdy zegar wybił pełną godzinę ze łzami w oczach rzucił na stół kilka monet i wybiegł z budynku. Jego związek waśnie dobiegł końca.
Może Syriusz miał racje że nie można mu ufać.
Teraz biegł do jednego z tajnych przejść do szkoły. Co chwilę wpadał na przechodni, ale to go nie obchodziło. Przez łzy i tak nie wiele widział.
Był już przy przejściu gdy ktoś złapał go za ramię
-Kochany co się stało?- Usłyszał obok głos Severusa
-Nie rozśmieszaj mnie!- Teraz był zły
-Reg- przytuli go do siebie a raczej próbował, bo ten mu się wyrywał
-Mało ci!- Wrzasnął odskakując od niego- Upokorzyłeś mnie! A ja ci tak ufałem! Na prawdę cię kochałem- po tych słowach na nowo zaczął płakać
-Kochanie- tym razem przyciągnął go do siebie bez przeszkód- A teraz spokojnie wyjaśnij mi wszystko
-Nie przyszedłeś a ja tyle czekałem- pociągał nosem i mówił przez szlochy
-Reg...To nie tak najdroższy- pocałował go w czoło- Tak spóźniłem się ale miałem ku temu powód
-Tak?- Zapytał ciągle podejrzliwie
-Oczywiście- tym razem złożył czuły pocałunek na jego ustach i starł dłonią łzy z policzków- Chodź ze mną kochany- ujął go za rękę i wyprowadził z ciemnego zaułka ku jednorodzinnym domkom na obrzeżach wioski
-Sev przepraszam- przytulił się do niego
-Już dobrze- i on go objął- Powinienem był ci powiedzieć że mogę się spóźnić- cmoknął go w policzek i przyspieszył kroku
-Gdzie my właściwie idziemy?- Zainteresował się nagle Regulus
-Wszystko w swoim czasie- odpowiedział tajemniczo i wyjął z kieszeni swój szkolny krawat- A  teraz stań spokojnie- powiedział i zanim Regulus zdążył się zorientować zasłonił mu oczy i podniósł
-Sev!- Krzyknął zaskoczony
-Nie bój się- pocałował go i zaczął iść powoli.

Po kilku minutach zatrzymał się i postawił Regulusa na ziemi.
-Możesz ściągnąć opaskę- wyszeptał mu do ucha. Ten zrobił to z ochotą i dopiero teraz czuł się bardzo zdezorientowany. Stali przed małym domkiem z ogródkiem
-Sev gdzie my jesteśmy?- Zapytał odwracając się do niego
-To nasz dom. Kiedyś chciałbym tu z tobą mieszkać. Poza tym pierwszy raz w hotelu, na łóżku które było wykorzystywane tyle razy....Nie to nie jest dla ciebie dobre. Ty zasługujesz na coś lepszego...
-Więc go kupiłeś?- Pytał z niedowierzaniem
-Tak. kochany. Dlatego byłem tak późno
-Dziękuję, dziękuję!!- Rzucił się mu na szyję i zaczął całować
-No już- roześmiał się Severus odsuwając go od siebie- Wejdźmy do środka robi się zimno
-Tak chodźmy już- i wziął go za rękę. Znów zaczął się denerwować.

Dom urządzony był bardzo wygodnie. Duży salon z kominkiem i wygodnymi  meglami. Dywan aż się prosił by się na nim położyć.
Nagle Regulus wpadł na pewinien pomysł. Przed kominkiem była spora przestrzeń a dywan tam był jeszcze miększy niż w całym pomieszczeniu. Wyjął różdżkę i zapalił ogień po czym powoli zwrócił się twarzą do ukochanego i jeszcze wolniej zaczął rozpinać guziki koszuli.
Severus przez chwilę rozkoszował się widokiem, ale zauważył jak bardzo drżą mu dłonie. W  mgnieniu  oka pokonał dzielącą ich odległość i zatrzymał go, ujął obje jego dłonie w swoje i pocałował delikatnie
-Jesteś pewny kochanie?-Zapytał z troską
-Tak, chcę tego- uśmiechnął się trochę blado. Severus pocałował go namiętnie i położył na dywanie. Dzisiaj było dla niego i to przyjemność i wygoda Regulusa liczyła się najbardziej.
Powoli zaczął rozpinać koszulę przyszłego kochanka całując raz po raz jego nagą pierś. Gdy się z tym uporał. Zaczął całować go od szyj w dół ciesząc się każdym pomrukiem zadowolenia i jękiem rozkoszy. Regulus wyciągnął przed siebie ręce by pomóc ściągnąć koszulę Severusa. Po nie długiej chwili ich nagie piersi ocierały się o siebie. Regulus czół przez spodnie przyrodzenie Severusa co wcale nie dodawało mu odwagi, wiedział że jest hojnie obdarzony. A gdy poczuł dłonie przy pasku od spodni zawalczył z chęcią odsunięcia się a nawet ucieczki.
-Spokojnie kochanie, zajmę się tobą- wyszeptał Severus i całował go namiętnie odwracając uwagę od tego że był już całkiem nagi. I właśnie wtedy gdy poczuł na swoim sterczącym i ciężkim członku zimną dłoń ukochanego był pewinien ze nigdzie nie ucieknie.
Severus sprawnie jedną ręką poruszał szybko nas przyrodzeniu Regulusa a drugą szukał czegoś w kieszeni spodni. On też był już okropnie podniecony.
Przerwał tą rozkoszną torturę na kilka minut, by rozebrać się i przygotować krem.
Regulus po tym jak wydał z siebie protestujący jęk otworzył oczy i obserwował kochanka. Czół się obnażony i zawstydzony. Ale to było nic w porównaniu z tym co przeżył gdy Severus stanął przed nim nagi. Ogarnęło go takie pożądanie że ledwo zapanował nad reakcją własnego ciała. Jednocześnie przyszło mu na myśl że go rozerwie był przecież taki ogromny, a ona sam nigdy nie potrafił zdobyć się na więcej niż tylko mały palec bo wszystko inne sprawiało mu ból.
Severus położył się między jego nogami tak by jego twarz była przy członku Regulusa i bez zbędnych słów wziął go w całości do buzi. Regulus krzyknął z zaskoczenia i rozkoszy.
Severus lizał i poruszał językiem tak umiejętnie że Regulus nie zauważył że wsadził jeden palec w ciasny otwór
-Sev!- Krzyknął i doszedł nie kontrolując się już
-A teraz oddychaj kochany- pocałował go dając mu się posmakować na swoich wargach. Jednocześnie włożył drugi palec i zaczął nimi poruszać.
Regulus poczuł się dziwnie rozciągany ale nie bolało jak przypuszczał. Poza tym Severus całował jego szyje a to zawsze przyprawiało go o dreszcze rozkoszy.
Severus był już obolały. Jeśli szybko go nie rozciągnie to dojdzie jeszcze przed samą akcją.
Dodał więc trzeci palec i zginał je wszystkie sięgając prostaty. Regulus widział gwiazdy. I znów był podniecony.
Seveerus nie mógł zrobić nic więcej wyjął palce i bardzo powoli zaczął w niego wchodzić
-Rozluźnij się kochany- pocałował go. On sam znalazł się w niebie. Był tak ciasny i gorący że długo nie wytrzyma mimo szczerych chęci. Nie poruszał się przez chwilę, czekając na kiwnięcie głową kochanka. I tak właśnie zrobił.
Severus wszedł do końca i wziął głęboki oddech. Zaczął poruszać się bardzo powoli żeby wytrzymać dłużej
-Sev szybciej- wydyszał Regulus
-Spokojnie kochany- pogłaskał go po policzku ale przyspieszył tępo.
-Ja już za chwilę...
-Tak dojdź już!- Severus wykonał kilka gwałtownych ruchów i poczuł spełnienie. Regulus doszedł w tym samym momencie.
-Kocham cię- powiedział i opadł zmęczony obok ukochanego
-Ja ciebie też- wyszeptał wtulając się w niego- Dziękuję
-To ja ci dziękuję. Dałeś mi dzisiaj coś bardzo cennego- uniósł się na łokciu i pocałował go- prześpij się należy ci się odpoczynek
-Tak tobie też- Regulus zamknął oczy i usnął niemal w tej samej chwili
Severus jeszcze przez jakiś czas go obserwował po czym powieki same mu opadły i usnął zasłużonym snem.


################################################################################
Notka specjalnie dla Maru:)
I proszę o jak najwięcej komentarzy na obu blogach bo notki będą coraz rzadziej

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 6

Syriusz cały tydzień chodził jak na szpilkach. Nie mógł skupić się na żadnej lekcji.
Pozostawało jeszcze to, że obiecał bratu, iż James zostawi w spokoju Severusa. Powoli kończyły mu się wymówki.

— Syri! —  Regulus podbiegł do niego w piątkowy poranek.
— Co tam, młody? — zapytał zmęczony po kolejnej, nieprzespanej nocy. Nie dostał ani jednego listu od Toma. On sam poddał się dzisiaj rano. Było niemal pewne, że mężczyzna o nim zapomniał.
— Potrzebuję trochę pieniędzy. Wybieram się z Severusem na weekend do wioski. — zarumienił się ostro.
— Reg... No dobra, ale lepiej żeby cię nie przyłapali. — Sięgnął do torby, wyjął z niej niewielką sakiewkę i wręczył bratu. — Ty i on?
— Mam nadzieje, że tak, bo już nie mogę wytrzymać. — Nerwowo poprawił szatę.
— Tylko uważaj na siebie, to nie jest zabawa. — Wypowiadając te  słowa, czuł się bardzo głupio, bo co on niby wiedział o seksie? A i tym razem wydawało się, że nic z tego i jego młodszy brat straci dziewictwo jako pierwszy. To było przygnębiające, ale cieszył się szczęściem młodego.
— Nie martw się o mnie — Regulus uśmiechnął się do niego. — A ty?
— Tom zmienił zdanie — odpowiedział ze smutkiem.
— W takim razie nie wie, co traci — szepnął i przytulił brata. — Lecę szukać Severusa. A ty się nie przejmuj, jeszcze znajdziesz kogoś, kto cię doceni. — I już go nie było.
— Syriuszu. — Remus położył mu dłoń na ramieniu. — Widać, że coraz więcej cię trapi.
— To nic, przyjacielu. Po prostu źle ostatnio sypiam. — Posłał mu blady uśmiech i ruszył przed siebie.

Tom tymczasem bardzo cierpiał. Podjął bardzo nieprzemyślaną decyzję, by samemu podjąć się rozmów z olbrzymami. No i teraz był tak pobity, że z trudem się poruszał. Właściwie to dopiero dzisiaj udało mu się usiąść.
— Lucjuszu — odezwał się słabo.
— Tom, nie powinieneś się podnosić — odezwał się jego przyjaciel.
— Jaki mamy dzisiaj dzień? — zapytał nie zwracając uwagi na jego troskę.
— Piątek — odpowiedział podchodząc do niego z eliksirem.
— Syriusz — wyszeptał, opadając na poduszkę.
— Jest w szkole. — Lucjusz uśmiechnął się do niego dobrotliwie. — Tom, nie powinieneś był tego robić, wiesz przecież, że nie można rzucić na nich zaklęcia.
— Musimy się pospieszyć. Dumbledore niemal osiągnął już swój cel...
— To cię wykończy! — Pokręcił głową. — Tom, nie uda ci się zmienić świata. No i  pomyśl o Syriuszu.
— Dla niego chcę to przyspieszyć!
— Dam ci radę, Blackowie są bardzo dumni i łatwo ich do siebie zrazić. Dlatego wypij eliksir, postawi cię na nogi. A pierwsze, co zrobisz, to napiszesz do swojego chłopca. — Podał mu buteleczkę: — Do dna — zachęcił.
Tom bardzo niechętnie wypił paskudny w smaku eliksir, krzywiąc się przy tym okropnie.
— Podaj mi pergamin — poprosił po chwili.
— Zostawię cię samego, niech skrzat go wyśle. — Po tych słowach podał mu pergamin i pióro, poczym spokojnie wyszedł.

Syriusz miał dzisiaj szczęście w nie szczęściu. Szedł sobie pustym korytarzem. Udało mu się przekonać nowego profesora od Obrony Przed Czarną Magią, że źle się czuje i ten w swojej naiwności wysłał go do skrzydła szpitalnego. Idąc tak korytarzem natknął się na Severusa.
— Black — przywitał się ze złośliwym uśmiechem.
— Jeśli tak witasz mojego brata, to nie wiem, co on w tobie widzi — powiedział nie bez kpiny, na co tamten zbladł. — Tak, wiem. Reg powiedział mi pod koniec wakacji.
— To dlatego ty i Potter...
— Tak, prosił mnie o to więc robię, co mogę. Właściwie dobrze, że cię spotkałem. Wybierasz się z nim do wioski?
—Tak... — Severus uniósł brwi.
— Reg planuje... Sam wiesz.
— Black... Syriuszu...To nie jest twoja sprawa, ale ja i twój brat spotykamy się od roku. I to nie jest tylko kaprys. Nie wiązałbym się z twoją rodziną z powodu kaprysu.
— Wierzę. Ale jesteś starszy i to na tobie spoczywa odpowiedzialność...
— Jeśli go skrzywdzę, osobiście każę ci siebie ukarać — posłał mu niewyraźny uśmiech i odszedł.
To może nie do końca go przekonało, ale było już lepiej. Snape był, jaki był ale honoru nie można mu było odmówić.
Nie miał już zamiaru  wracać na lekcje a, że były to ostatnie zajęcia przed obiadem, wrócił do dormitorium. Tam wyjął z kufra listy od Toma, usiadł na łóżku i zaczął czytać ze łzami w oczach. Przecież obiecał, że będzie pisał codziennie. A Syriusz już kilka razy pytał, czy aby na pewno wszystko dobrze. Dziś rano nie wysłał nic. Wczoraj wieczorem napisał tylkokrótką notkę z pożegnaniem. Nie chciał cierpieć.

Tom nie wiedział jak zacząć, nie wiedział też że Syriusz do niego pisał. Nic tu nie dotarło. Zamknął oczy i przypomniał sobie twarz ukochanego. Uśmiechnął się mimowolnie i w końcu zaczął list.

Syriusz postanowił spalić niepotrzebne pergaminy. W tym celu ułożył je w kominku i stał przez chwilę przy małym stosiku. Przeklinał się za to, że był taki głupi.
I gdy już miał wypowiedzieć zaklęcie, kątem oka zobaczył jak za oknem na parapecie przysiada jastrząb. I to nie byle jaki, był to ptak Toma.
Bardzo zaskoczony, z mieszaniną szczęścia i obawy wpuścił go do środka. Gdy już odebrał list długo nie wiedział, co zrobić. Wpatrywał się w niego i w końcu, z głośno bijącym sercem postanowił go otworzyć

                                               Kochany Mój
 Wybacz mi. Wiem, że obiecałem, ale sytuacja mi na to nie pozwoliła. Zostałem zaatakowany, ale już mi lepiej. Myślałem o Tobie. I mimo tego, że nie jesteś ze mną fizyczni,e noszę Cię w sercu. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. A jeśli nie, zrobię wszystko by Ci to wynagrodzić. 
Jeśli wciąż mnie chcesz będę jutro wieczorem w Hogsmeade.  Mam szczerą nadzieję, że Cię tam spotkam. Myślę, że odpowiednim miejscem będzie kawiarnia Magiczna Runa, około dziewiętnastej. Zastanów się, bo na noc nie wrócisz do szkoły, chcę byś był pewny swojej decyzji. 
             Światło Mego Życia do zobaczenia jutro
                                                                                         
                                                                      Twój na zawsze, Tom.


Syriusz głośno przełknął ślinę. Przez swoją niecierpliwość, straciłby coś pięknego. No i znowu uśmiechnęło się do niego szczęście. Tom nie dostał wcześniejszych listów. 

Teraz pozostało mu tylko czekać na jutrzejszy wieczór. I na to, co się prawdopodobnie stanie. Był pewny swojej decyzji i wiedział, że nikt i nic go nie  powstrzyma.

############
beta: justusia7850