środa, 27 lutego 2013

Rozdział 36

Gdy Regulus wbiegł do sali w której odbywało się zebranie Tom zbladł. Od razu wiedział że coś jest nie tak.
-Reg- wstał z fotela i próbował być opanowany
-Tom szybko! Syriusz!- I usiadł na podłodze by złapać oddech. Severus od razu podszedł do niego i objął. Ukochany teraz będzie potrzebował wsparcia.
Bella i Tom pobiegli na zewnątrz. Oboje bardzo zaniepokojeni.

Kobieta zarządziła żeby przenieść kuzyna do którejś sypialni. Wiedziała, że Syriusz zaczął rodzić. Nie przejmowała się że jest wcześnie to się zdarzało.
To Tom był większym problemem bo chodził jak na szpilkach i bardzo się tym wszystkim denerwował.
Bella zniknęła za drzwiami sypialni i zabrała ze sobą Remusa nakazując wszystkim innym by zaczekali. Co nie było łatwe bo Riddle chciał być obecny przy porodzie. Bardzo się obawiał o ukochanego i o dziecko. Nie tak być powinno. Za wcześnie.

Syriusz odzyskał przytomność gdy leżał na twardym leżaku. Miał nad sobą Belle i czuł okropny ból w całym ciele. Wiedział, że zaczął rodzić.
-Spokojnie- uśmiechnęła się do niego kobieta- Jest wcześnie ale to nic
-Tom- szepnął słabo
-Skarbie....- nie bardzo chciała wpuszczać tu mężczyznę ale nie miała siły odmawiać chłopakowi. Remus otworzył drzwi i niemal wciągnął mężczyznę do środka. Był bardzo blady i stracił swoje opanowanie.
A gdy zobaczył ukochanego który leżał w bólu.
Na chwiejnych nogach podszedł do niego, ukląkł i pocałował w spocone czoło
-Wszystko będzie dobrze- zapewnił go ale sam bardzo się denerwował. Spojrzał na kobietę ale ona tylko posłała mu uspokajający uśmiech.
Remus też  był przejęty ale starał się opanować. Nie było potrzebna jeszcze jedna panikująca osoba. Był w sumie dość dumny że poprosili go o pomoc.
Tom wziął ukochanego za rękę i żałował że może zrobić tak niewiele. Sam był całą tą sytuacją przerażony a stan w jakim był Syriusz jeszcze pogarszał sytuacje. Nie znosił gdy tracił kontrolę ale musiał być silny.
Bella działała bardzo spokojnie i metodycznie. Owszem obawiała się obecności Voldemorta ale jak na razie wszystko szło dobrze.
Podała Tom'owi eliksir i czekała spokojnie aż napoi nim ukochanego. Wszyscy wiedzieli że Syriusz cierpi ale się nie skarżył. Zaciskał  mocno powieki i oddychał głęboko.
Kobieta wyjęła różdżkę
-Syriuszu zaczęło działać?- Zapytała cicho. Ten kiwnął głową ale gdy Tom objął go odetchnął z ulgą. Był bardzo szczęśliwy że ukochany jest z nim w takiej trudnej chwili.
Riddle zadrżał gdy Bella przytknęła różdżkę do brzucha chłopaka ale nic nie mógł więcej zrobić poza tym że obejmował i całował Syriusza. Był szczęśliwy że mimo wszystko obchodziło się bez krzyku, chociaż wiedział dlaczego tak się dzieje.  Mimo wszystko nie myślał teraz o tym. Ważne było to co dzieje się przed jego oczami.
Cud narodzin. Jego pierwsze dziecko. Synek.
Ciało Syriusza otwierało się pod różdżką powoli i niespiesznie. Teraz był najważniejszy etap wszystkiego.
Nacięcie było małe i równe. Ona już widziała dziecko.
Tom zaczął płakać. Ze szczęścia. Wiedział że to już prawie koniec i wprost nie mógł się doczekać. Syriusz znów stracił przytomność ale teraz to była dobra rzecz.
Bella wyjęła noworodka i przejęty Remus przeciął pępowinę. Tom nie poruszył się nawet. Wpatrywał się tylko w dziecko.
-Tom?- Remus zwrócił się do niego gdy Bella w końcu oporządziła chłopaczka
-T..tam- odpowiedział i w końcu otrząsnął się z letargu. Wyciągnął ręce i wziął dziecko bardzo ostrożnie żeby nic mu nie zrobić- Daga- szepnął i przytulił synka
-Wybrał odpowiednio- uśmiechnęła się do niego. Dziecko było piękne i takie malutkie. Pisnęło tylko raz i usnęło. Miało rzadkie ciemne włosy i bladą bladziutką cerę. Nikt jeszcze nie widział jego oczu.
Remus zobaczył że Syriusz znów doszedł do siebie
-Udało się?- Zapytał cicho
-Tak kochany- Tom nie mógł powstrzymać łez. Nie tylko zresztą on. Mieli dziedzica. I Bella zastanawiała się czy ogłosić to czekającym za drzwiami
-Tom?- Zwróciła się do niego
-Tak- nie spojrzał jednak na nią. Nie mógł oderwać wzroku od synka.
Bella i Remus zostawili ich samych.

Tom siedział obok ukochanego z synem w ramionach
-Jest taki piękny- nie mógł przestać na niego patrzeć
-Jest nasz- Syriusz ciągle się uśmiechał
-Boli cię jeszcze?- Mężczyzna się martwił
-Nie- przytulił się do niego- Będziemy mieli jeszcze?-Tom roześmiał się szczerze
-Kochany mój- pocałował go w policzek- pomyślimy o tym ale teraz musisz odpocząć i zająć się naszym małym Daga
-Podoba ci się to imię- chłopak bardziej stwierdził niż zapytał
-Tak. Jest taki malutki i delikatny. Pasuje mu- położył synka w kołysce obok łóżka i wziął ukochanego w ramiona- Martwiłem się- pocałował go namiętnie
-Wszystko dobrze się skończyło- Syriusz się rozluźnił- A wiesz, że Bella mówiła że mogę się z tobą kochać od razu
-Z najwię....- ale nie powiedział nic więcej bo Daga właśnie się obudził i głośnym płaczem zaznaczył swoją obecność w sypialni rodziców- Widzisz nie ma jeszcze dnia a już jest rozpieszczony- Tom wstał i przyniósł synka do łóżka- Moje dwa skarby- czuł że znów się rozklei. Natomiast Syriusz z łagodnym cierpliwym uśmiechem zajął się synkiem.
Oni muszą za każdą cenę pozostać bezpieczni. Tom wiedział że czas go goni. Gdzieś w podświadomości czaiła się wątpliwość i  obawa. Ale w tej chwili nie miały one znaczenia, Liczył się tylko ukochany i ich malutki synek.

2 komentarze:

  1. Mam nadzieję że nie jest to prequel do Najsilniejszej Magii, bo nie możesz rozdzielić Toma, Syriego i Dagę. Oni muszą być cały czas razem. Sprawiłaś mi najlepszy prezent urodzinowy :) 2 rozdziały i to takie świetne :) dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Udało się i mają zdrowego maluszka.Wszyscy zachowali się na medal. Nie wiedziałam, że z Belli taka specjalistka od porodów. Nawet Tom zachował zdrowy rozsądek.
    Mam tylko jedno zastrzeżenie. ,,A wiesz, że Bella mówiła że mogę się z tobą kochać od razu" - wypowiedź Syriusza tuż po przebudzeniu się po porodzie. Wiesz, jakbyś słyszała co kobiety po porodzie mówią na ten temat, tobyś nigdy nie napisała tego zdania. Nie mogę tego tu naskrobać, bo większość wyrazów skierowanych do ich ukochanych mężów jest zwykle bardzo obrazowa i niecenzuralna. To stwierdzenie ubawiło mnie do łez.

    OdpowiedzUsuń